Estonia, Ukraina i Korea Południowa będą rywalami polskich hokeistów w rozpoczynającym się w czwartek w Sosnowcu turnieju prekwalifikacyjnym do igrzysk olimpijskich 2026. Do sierpniowych głównych kwalifikacji awansuje tylko zwycięzca sosnowieckich zawodów. "Zaczynamy z rywalem najniżej notowanym. Na pewno jednak nie możemy zlekceważyć rywala i pozwolić sobie przespać pierwszej połowy. Od pierwszego meczu musimy narzucić swój styl" - wyjaśnia kapitan hokejowej reprezentacji polski Krystian Dziubiński, z którym o prekwalifikacjach olimpijskich rozmawiał Wojciech Marczyk z redakcji sportowej RMF FM.
W czasie poprzednich olimpijskich kwalifikacji polska reprezentacja sprawiła sporą niespodziankę. Najpierw - jeszcze pod kierunkiem poprzedniego trenera Tomasza Valtonena - Polacy wygrali prekwalifikacje w kazachskim Nur-Sułtanie. Pokonali tam Holandię 8:0, Ukrainę 6:1 i na koniec gospodarzy 3:2.
Na inaugurację głównych kwalifikacji w Bratysławie Polacy pokonali sensacyjnie Białoruś 1:0, ale potem przegrali ze Słowacją 1:5, Austrią 1:4 i zajęli ostatnie, czwarte miejsce. Teraz pierwszy cel to wygranie turnieju w Sosnowcu.
Na takie mecze się czeka. Igrzyska są w dodatku co cztery lata, więc to powoduje, że jeszcze bardziej się ich wyczekuje. Do tych trzech najbliższych meczów musimy być w pełni gotowi i nie ma miejsca na żadne błędy. - wyjaśnia Krystian Dziubiński kapitan hokejowej reprezentacji Polski.
Awans na igrzyska jest trudniejszy nawet niż na mistrzostwa świata. W olimpijskim turnieju wystąpi jedynie 12 zespołów. Do sierpniowych głównych kwalifikacji awansuje tylko zwycięzca turnieju w Sosnowcu.
Nowe lodowisko w stolicy Zagłębia Dąbrowskiego staje się domem polskich hokeistów i oni sami czują się tam bardzo dobrze.
Mam nadzieję, że takich obiektów w Polsce będzie przybywać. Wiem, że w Oświęcimiu ma pojawić się nowy obiekt, a z tego co słyszałem nawet w Warszawie są plany budowy lodowiska. My jako reprezentacja w Sosnowcu czujemy się bardzo dobrze, ale mam nadzieję, że jeszcze kiedyś jako kapitan reprezentacji zagram w fajnym turnieju w Warszawie - wyjaśnia Dziubiński.
Estonia wydaje się najsłabszym rywalem i właśnie z tą drużyną Polacy zagrają pierwszy mecz. W kolejnym spotkaniu Biało-Czerwoni zmierzą się z Ukrainą, zaś na zakończenie turnieju przyjdzie im zagrać z Koreą Południową, z którą podopieczni Roberta Kalabera wygrali 6:0 w poniedziałek.
Rozegrali ten mecz krótko po przyjeździe, aklimatyzują się, więc pewnie ten ostatni mecz turnieju będzie wyglądał inaczej. Zobaczymy też, jak będą wyglądać fizycznie, bo w ciągu 7 dni rozgrają 5 meczów - podkreśla Dziubiński.
8 lutego
- 16:30 Polska - Estonia
- 20:00 Korea Południowa - Ukraina
9 lutego
- 16:30 Korea Południowa - Estonia
- 20:15 Polska - Ukraina
11 lutego
- 16:30 Ukraina - Estonia
- 20:15 Polska - Korea Południowa