Roman Paszke, który 7 stycznia wystartował do wokółziemskiego rejsu trasą pod wiatr, zdołał uporać się z awarią na swoim katamaranie "Gemini 3". Kapitan za kilka dni minie przylądek Horn.
Jak poinformował 61-letni Paszke, we wtorek po południu jedna z części pompy autopilota zaczęła wydawać niepokojące dźwięki. Po konsultacjach z zespołem brzegowym kapitan uznał, że najlepszym rozwiązaniem problemu będzie wymiana na elementu na nowy.
Było zagrożenie przerwania rejsu i konieczność zawinięcia do portu, ale na szczęście wszystko dobrze się skończyło. Operacja była o tyle skomplikowana, że wymagała rozszczelnienia hydraulicznego systemu sterowego na lewej burcie. Ważne było także, by stracić jak najmniej specjalnego oleju znajdującego się w przewodach, który mógłby być później wykorzystany ponownie. Po zmianie sterownika i pompy, autopilot lewej burty ponownie pracuje - powiedział mieszkający w Mrągowie 39-letni kapitan Robert Janecki, szef zespołu brzegowego kapitana Paszke.
Zdaniem Janeckiego, Paszke za ok. 6 dni powinien minąć Horn. Teraz żegluje kursem z wiatrem, ale od czwartku warunki pogodowe się zmienią i czeka go trudna halsówka przy wietrze o sile 7-8 stopni w skali Beauforta - dodał mrągowianin.
Paszke wystartował z Gran Canarii 7 stycznia. Jego celem jest opłynięcie globu trudniejszą trasą (kurs z Europy najpierw na Horn) w czasie krótszym niż 122 dni 14 godzin 3 minuty i 49 sekund. Ten rekord ustanowił jednokadłubowym jachtem "Adrien" francuski żeglarz Jean-Luc Van Den Heede na przełomie 2003 i 2004 roku.