Nawet 100 tysięcy złotych mogą wynieść straty po poniedziałkowym finale Pucharu Polski na Stadionie Narodowym, w którym zmierzyły się Legia Warszawa i Lech Poznań - ustalił reporter RMF FM Grzegorz Kwolek. Na stadionie trwa ocenianie zniszczeń, a raport w tej sprawie jeszcze dziś zostanie przekazany organizatorowi - Polskiemu Związkowi Piłki Nożnej. Jak dowiedział się nasz dziennikarz, jest też już pierwsza kara za rozróby podczas meczu: Tomasz H. za wtargnięcie na teren imprezy bez biletu został ukarany 4000 złotych grzywny i trzyletnim zakazem wstępu na imprezy masowe.
Jak donosi Grzegorz Kwolek, zniszczenia na stadionie są w obu sektorach - i Lecha, i Legii.
Fani Lecha przede wszystkim zepsuli bramę nr 10 - wejście na stadion nie otwiera się i trzeba będzie je wymienić. Uszkodzone zostały również dwie toalety po stronie poznańskich kibiców. Ponadto zniszczone zostały drobne elementy wyposażenia, a sanitariaty były zaśmiecone flagami, racami czy butelkami.
Z kolei po stronie, którą zajmowali kibice Legii, uszkodzonych jest ponad 250 krzesełek. Siedziska zostały nadpalone podczas pierwszego odpalenia pirotechniki i trzeba będzie je wymienić. Koszt jednego krzesełka to 150 złotych.
Wszyscy pseudokibice, zatrzymani podczas poniedziałkowej rozróby, usłyszeli już zarzuty, a jeden z nich - wspomniany Tomasz H. - usłyszał już nawet wyrok. Pięciu pozostałych mężczyzn będzie sądzonych w trybie zwykłym.
Marek S. odpowie za próbę wwiezienia samochodem na stadion środków pirotechnicznych (art. 50 Kodeksu wykroczeń).
Dwóch nieletnich kiboli usłyszało zarzut pobicia obcokrajowca - obywatela Nigerii (art. 157 Kodeksu karnego). Zajmie się nimi sąd rodzinny.
Tomasz M. usłyszał zarzuty za wtargnięcie na płytę stadionu (art. 54 ust. 1 Ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych), a Artur M. - za atak na stewarda (art. 60 ust. 3 tej samej ustawy). Obaj zostali zwolnieni z izby zatrzymań, bo przedstawili zaświadczenia, że są w trakcie leczenia.
Zarządca Stadionu Narodowego po incydencie podczas Finału Pucharu Polski Lech - Legia obarcza winą Polski Związek Piłki Nożnej. PZPN przyzwala na używanie środków pirotechnicznych - oskarża w rozmowie z reporterem RMF FM rzecznika operatora stadionu Monika Borzdyńska. Ustawa o bezpieczeństwie imprez masowych i europejska federacja UEFA zakazują wnoszenia środków pirotechnicznych. PZPN ma inne zdanie - podkreśla. Jeżeli Polski Związek Piłki Nożnej nie będzie jasno i klarownie komunikował kibicom, że nie można wnosić materiałów pirotechnicznych to takie sytuacje będą miały miejsce - dodaje.
Kibiców i ich samochody sprawdzała wynajęta przez stadion firma Impel. PZPN zaakceptował tę firmę - twierdzi rzecznik. Dodaje, że cały stadion został sprawdzony pirotechnicznie, ale było kilka pomieszczeń, wydzielonych na prośbę PZPN, w których kibice przygotowywali oprawę. PZPN ma sprawę skomentować jutro po posiedzeniu komisji dyscyplinarnej
(edbie/MN)