Miała być ziemia obiecana, jest ściana płaczu. W pierwszym meczu 2. rundy eliminacyjnej do piłkarskiej Ligi Mistrzów, Wisła Kraków przegrała z Beitarem Jerozolima 1:2. Bramkę dla mistrza Polski strzelił w 28. minucie Paweł Brożek. Dla Beitaru dwa gole zdobył Baruchyan. Rewanż 6 czerwca w Krakowie.
Do momentu uzyskania prowadzenia, Wisła raczej przyjmowała ataki Beitaru na swojej połowie tak, jakby chciała dać się wyszumieć ekipie mistrza Izraela. Jednak dwa razy mistrzowie Polski omal nie stracili gola.
Za pierwszym razem bramkarz Wisły Mariusz Pawełek nie utrzymał piłki w rękach, a dobitka napastnika Beitaru trafiła w bramkarza Białej Gwiazdy. Chwilę później rywale wiślaków mogli wykorzystać błąd w komunikacji między Cleberem a Pawełkiem. I tym razem skończyło się jednak tylko na strachu.
W 28. minucie Paweł Brożek – po świetnym trzydziestometrowym podaniu - lobował bramkarza gospodarzy i piłka o centymetry przekroczyła linię bramkową. Sędziowie mieli moment zawahania czy bramkę uznać, jednak w końcu podjęli słuszną decyzję.
W drugiej połowie mistrzowie Polski mieli trzy idealne sytuacje by podwyższyć wynik. Niestety z minuty na minutę krakowianie prezentowali się coraz słabiej, a Beitar nacierał coraz odważniej. Wyrównanie padło w 59. minucie.
Wszystko zaczęło się od akcji Radosława Sobolewskiego, który zamiast strzelać, w sytuacji sam na sam wywrócił się nieatakowany przez nikogo. Po szybkiej kontrze izraelskich piłkarzy, strzałem w krótki róg Pawełka pokonał Baruchyan. Ten sam zawodnik ustalił wynik dwadzieścia minut później. Wiślacy mogli wyrównać w ostatniej minucie, ale fenomenalnej sytuacji nie wykorzystał Andrzej Niedzielan.
Krakowianie kończyli mecz w dziesiątkę, bo w 88. minucie czerwoną kartkę zobaczył Marek Zieńczuk. Pomocnik Wisły, mając na koncie, żółtą kartkę i stojąc metr od sędziego bezmyślnie sfaulował rywala w środku boiska.
Wiśle wystarczy jednak tylko skromne 1:0 w rewanżu, by wyeliminować rywali. Ale by zagrać w elitarnych rozgrywkach, Biała Gwiazda musi nie tylko pokonać piłkarzy z Izraela, ale też dużo mocniejszego rywala w kolejnej, trzeciej rundzie eliminacji. Czy to możliwe ? Na to pytanie stara się odpowiedzieć Kuba Wasiak z redakcji sportowej RMF FM. Posłuchaj: