Po raz szósty w historii, a czwarty z rzędu, siatkarki Chemika Police zdobyły tytuł mistrzyń Polski. Policzanki w finałowej rywalizacji po raz drugi pokonały Grot Budowlanych Łódź. Tym razem 3:1.
Gdybyśmy na ten mecz mogli sprzedać 8-9 tysięcy biletów, rozeszłyby się w trzy dni - mówił dzień przed meczem prezes Chemika Paweł Frankowski.
Istotnie, już na rozgrzewce trybuny Azoty Areny były w połowie pełne, a gdy sędziowie dali znak do rozpoczęcia meczu, mogąca pomieścić 5 tys. ludzi hala pękała w szwach.
To pierwsza taka sytuacja, gdy policzanki mogły świętować mistrzostwo przed własną publicznością. Trzy poprzednie tytuły Chemik pieczętował we Wrocławiu bądź w Trójmieście. Nikt w Szczecinie i Policach nie wyobrażał sobie innego rozstrzygnięcia niż złota chemiczek. Tym bardziej, że po wygraniu pięć dni wcześniej w Łodzi 3:0, miejscowe potrzebowały zaledwie dwóch zwycięskich setów, by przypieczętować tytuł.
Potrzebowały do tego niespełna godziny. Po dwóch setach rewanżowego meczu podział medali był rozstrzygnięty. Chemik prowadził 2:0 i dalsza gra była już tylko formalnością.
Mimo że policzanki były zdecydowanymi faworytkammi, w zespole panowało skupienie i szacunek dla łódzkich pretendentek do złota.
One już tak źle nie zagrają. Potrafią znacznie lepiej - przestrzegał przed decydującym meczem Orlen Ligi trener Chemika Jakub Głuszak. Początek meczu potwierdził jego słowa.
Wprawdzie najpierw minimalną przewagę przy serwisie Joanny Wołosz wypracowały sobie gospodynie, ale w połowie seta, dzięki ofiarnej grze w obronie - zwłaszcza Pauliny Maj-Erwardt - łodzianki wypracowały sobie trzypunktową przewagę (13:10). Gospodynie prowadzenie odzyskały dopiero na 17:16 i to po dotknięciu siatki przez Gabrielę Polańską, która przepychała piłkę wraz ze Stefaną Veljkovic.
Potem znów na linię zagrywki powędrowała Wołosz, budowlane nie radziły sobie z przyjęciem jej piłek, a chemiczki skutecznie kontrowały i zwiększyły przewagę do siedmiu "oczek" (24:17).
Początek drugiego seta stał pod znakiem wyrównanej walki punkt za punkt. I ponownie przy zagrywce niebieskowłosej w środę Wołosz chemiczki odskoczyły rywalkom (12:7). Reprezentacyjna rozgrywająca w tej serii zdobyła aż cztery punkty bezpośrednio serwisem. Spora zaliczka punktowa ponownie uspokoiła zespół policki, który kontrolował wydarzenia na boisku utrzymując przewagę.
Przy stanie 24:19 na linię serwisu poszła atakująca Budowlanych Kaja Grobelna. Na trybunach już się rozpoczynała feta. Grobelna ją na chwilę zaburzyła serwując asa. Wiadomo było, że to tylko moment nieuwagi miejscowych. Chwilę potem Grobelna zaserwowała, Mariola Zenik pewnie odebrała serwis, Wołosz zagrała na obejście do Agnieszki Bednarek-Kaszy, która pewnym atakiem zdobyła punkt na wagę mistrzostwa.
Na parkiecie zaczęła się feta. Wszystkie zawodniczki Chemika zaczęły tańczyć. Potem była 10-minutowa przerwa, po której grać trzeba było dalej. Nie wiem co się stanie, gdy zapewnimy sobie mistrzostwo. Czy w kolejnym secie rywalki będą chciały walczyć? Ten system zabija ducha sportu - mówił dzień wcześniej prezes Frankowski.
Okazało się, że oba zespoły do końca poważnie traktowały mecz. Po długiej przerwie technicznej trenerzy na parkiet wysłali podstawowe szóstki, a że napięcie związane z rywalizacją o tytuł spadło, oglądaliśmy pokaz radosnej, stojącej na dobrym poziomie siatkówki.
Przez większą część partii łodzianki minimalnie prowadziły. W końcówce nawet 21:17. Jednak gdy w polu zagrywki stanęła kapitan Chemika Aleksandra Jagieło, z prowadzenia łodzianek nic nie zostało (22:22). Dobrą i ambitną grą łodzianki zasłużyły sobie na wygranie przynajmniej jednego seta i dzięki skutecznemu blokowi Martyny Grajber na lewym skrzydle zdobyły 25. punkt oznaczający, że to jeszcze nie był koniec meczu.
Czwarta partia rozpoczęła się od prowadzenia łodzianek 4:0. Mocno przemeblowany skład nowych mistrzyń Polski nie potrafił odrobić tych strat. W połowie partii, gdy trener Chemika prosił o czas, siatkarki Budowlanych prowadziły 12:6. Nie wiadomo, co powiedział Głuszak swym podopiecznych, ale podpowiedź była na tyle skuteczna, że trzy minuty później było już 12:12. Chwilę później policzanki objęły dwupunktowe prowadzenie i ponownie przejęły kontrolę nad wydarzeniami na boisku.
Ostatni punkt sezonu atakiem z drugiej linii zdobyła Katarzyna Zaroślińska pieczętując zwycięstwo i mistrzostwo Chemika.
Chemik Police - Grot Budowlani Łódź 3:1 (25:19, 25:20, 22:25, 26:24).