Zagłębie Lubin pokonało 2-1 Koronę Kielce w meczu 33. kolejki Ekstraklasy. Kielczanom nie pomogła przepiękna bramka Petteriego Forsella i są już jedną nogą w I lidze. Do utrzymania Korony w Ekstraklasie potrzeba cudu - pisze dziennikarz portalu Interia.pl, Wojciech Górski.
Być może rzuty wolne Petteriego Forsella nie wystarczą Koronie Kielce do utrzymania się w Ekstraklasie. Być może Korona swoją grą na utrzymanie nawet nie zasłużyła. Ale rzuty wolne Petteriego Forsella są elementem, który przenosi polskich kibiców w inny, lepszy piłkarski świat.
Fiński pomocnik znowu to zrobił. Tuż przed przerwą ułożył sobie piłkę ponad 30 m od bramki Zagłębia i uderzył ją mocno prostym podbiciem. Piłka wpadła do bramki w samym okienku, dodatkowo odbijając się jeszcze od wewnętrznej strony poprzeczki. Lepiej uderzyć się po prostu nie dało.
Tylko co z tego, skoro stałe fragmenty gry Forsella są właściwie jedyną bronią Korony? Przez wcześniejsze 45 minut drużyna Macieja Bartoszka była bezzębna i to przeciwko Zagłębiu, które w spacerowym tempie "odbębniało" kolejny mecz do końca sezonu. A przy okazji stworzyło sobie kilka niezłych okazji bramkowych.
Jedną z nich wykorzystał Jewgienij Baszkirow, kiedy to w 22. minucie bardzo ładnym uderzeniem przelobował rosłego Marka Kozioła i dał prowadzenie gospodarzom. W kolejnej akcji podwyższyć mógł je Damjan Bohar po podaniu Dejana Drażicia, a dobitka Bartosza Białka okazała się niecelna.
19-letni napastnik przed przerwą błysnął raz jeszcze, gdy w polu karnym wyprzedził rywala i groźnie uderzył po płaskim dośrodkowaniu Saszy Żivca. Strzał Białka w ostatniej chwili obronił Kozioł. "Miedziowi" spokojnie zmierzali po łatwe trzy punkty, gdy minutę przed przerwą swoją rakietę odpalił Forsell i zmienił rezultat na 1-1.
Ta bramka mogła wlać nadzieję w serca kieleckich piłkarzy, zwłaszcza, że Zagłębie dość niemrawo rozpoczęło drugą część meczu. Do czasu. Baszkirow po raz drugi potwierdził, że kibice w Lubinie wybrali się dziś na festiwal pięknych bramek. W 67. minucie rosyjski pomocnik pięknym uderzeniem z lewej nogi z linii pola karnego umieścił piłkę pod poprzeczką bramki Korony.
Gorszą wiadomością dla fanów "Miedziowych" była kontuzja Dejana Drażicia, który chwilę później opuścił boisko na noszach.
Sytuacja Korony jest nie do pozazdroszczenia. Kielczanie na cztery kolejki przed końcem sezonu tracą osiem punktów do bezpiecznej pozycji, a Wisła Kraków ma do rozegrania jeszcze dodatkowe spotkanie.
WIĘCEJ NA INTERIA.PL
Wojciech Górski
Zagłębie Lubin - Korona Kielce 2-1 (1-1)
Bramki: 1-0 Baszkirow (22.), 1-1 Forsell (45.). 2-1 Baszkirow (67.).
Żółta kartka - Korona Kielce: Mateusz Spychała, Themistoklis Tzimopoulos.
Sędzia: Mariusz Złotek (Stalowa Wola). Widzów: około 1000.
KGHM Zagłębie Lubin: Dominik Hładun - Jakub Tosik, Bartosz Kopacz, Lubomir Guldan, Sasa Balic - Sasa Zivec (58. Filip Starzyński), Jewgienij Baszkirow, Łukasz Poręba (83. Dawid Pakulski), Dejan Drazic (69. Patryk Szysz), Damjan Bohar - Bartosz Białek.
Korona Kielce: Marek Kozioł - Mateusz Spychała, Adnan Kovacevic, Themistoklis Tzimopoulos, Grzegorz Szymusik - Jacek Kiełb (75. Daniel Szelągowski), Milan Radin, Ognjen Gnjatic, Petteri Forsell, Dawid Lisowski (77. Andres Lioi) - Michal Papadopulos (86. Wiktor Długosz)