"Jestem dumny z zawodników, bo walczyli do końca, choć wszystko toczyło się nie po naszej myśli" - podkreślał trener warszawskiej Legii Dean Klafurić po tym, jak jego zespół pożegnał się z rywalizacją o Ligę Mistrzów. W rewanżowym wyjazdowym spotkaniu drugiej rundy eliminacji ze Spartakiem Trnawa "Wojskowi" wygrali wprawdzie 1:0, ale tak skromne zwycięstwo do awansu nie wystarczyło: w pierwszym spotkaniu ulegli bowiem mistrzowi Słowacji 0:2. Sam Klafurić przyznał zresztą: "Ten dwumecz przegraliśmy w Warszawie".
To było dla Legii wyjątkowo trudne spotkanie. Na murawę piłkarze wychodzili z bagażem dwubramkowej straty z pierwszego meczu przy Łazienkowskiej. Odrobienie takiej straty na wyjeździe jest zadaniem niełatwym - a staje się ekstremalnie trudnym, gdy drużyna - jak Legia wczoraj - gra w niepełnym składzie. "Wojskowi" spotkanie w Trnawie kończyli w... dziewiątkę.
W 37. minucie za drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę boisko opuścił Marko Vesović. Czarnogórzec po fatalnym błędzie stracił piłkę i próbując ratować zespół przed kontratakiem sfaulował Erika Grendela.
W 85. minucie równie mało odpowiedzialnie zachował się Chorwat Domagoj Antolić, który także wyleciał z boiska za drugą żółtą kartkę.
Jedyny gol tego spotkania padł natomiast w 63. minucie: jego autorem był obrońca Inaki Astiz.
Po meczu trener Legii Dean Klafurić zaznaczył jednak, że "w Trnawie moja drużyna pokazała, że jest w stanie grać dużo lepiej" niż tydzień wcześniej przy Łazienkowskiej.
Jestem dumny z zawodników, bo walczyli do końca, choć wszystko toczyło się nie po naszej myśli. Nawet grając w osłabieniu, kontrolowaliśmy grę, stwarzaliśmy sytuacje bramkowe i strzeliliśmy gola. W końcówce byliśmy blisko zdobycia kolejnego. Podjęliśmy ryzyko i Carlitos był bliski celu - podkreślał szkoleniowiec.
Komentując czerwone kartki Vesovicia i Antolicia, podkreślał... silną motywację zawodników.
Można dyskutować, czy czerwone kartki Marko Vesovicia i Domagoja Antolicia były wynikiem głupoty, ale piłkarze byli bardzo zmotywowani, a to naturalne po takim meczu jak w Warszawie. Staraliśmy się kontrolować tę motywację i skierować ją na dobrą drogę. Myślę, że ta motywacja była pozytywna - stwierdził.
Ten dwumecz przegraliśmy w Warszawie, a w zasadzie w 93. minucie spotkania przy Łazienkowskiej, kiedy straciliśmy drugiego gola - podsumował Dean Klafurić.
Teraz mistrzowie Polski powalczą o Ligę Europejską: w trzeciej rundzie kwalifikacji zmierzą się z luksemburskim F91 Dudelange lub Drita Gnjilane z Kosowa. W pierwszym spotkaniu tych drużyn w drugiej rundzie eliminacji silniejsza okazała się ekipa z Luksemburga, która wygrała 2:1.
(e)