​Nadal nie ma porozumienia w sprawie zakończenia bojkotu rozgrywek piłkarskich w chrzanowskiej A-klasie w Małopolsce. 14 klubów walkowerem oddaje każdy mecz, który miał być rozegrany z MKS Libiąż.

Problem powstał po rozwiązaniu Górnika Libiąż. Po upadku klubu, na jego miejscu powstał nowy - MKS Libiąż. Nowy zespół wystąpił z wnioskiem do Małopolskiego Związku Piłki Nożnej o rozpoczęcie rozgrywek w A-klasie, a nie w B, czyli o szczebel wyżej niż mówią przepisy. Związek na pomysł klubu z Libiąża przystał.

Rozgoryczone kluby nie zgadzają się z decyzją MZPN. Uważają, że jest to nie fair w stosunku do pozostałych zespołów, które ciężko pracują na swoją pozycję w rozgrywkach.

To nie jest według nas normalne. Wszyscy działacze klubów A-klasowych chrzanowskiego podokręgu spotkali się. W ramach protestu tych rozgrywek zrobiliśmy bojkot. Ustaliliśmy że wszystkie mecze z drużyną Libiąża nie będą rozgrywane. Po prostu nie będziemy się stawiać - mówi Artur Filipski z Fablok Chrzanów.

W rozmowie z RMF FM Tomasz Dresler z MKS Libiąż przyznaje, że w sprawie nie widzi problemu. Miejsce Libiąża zawsze było w wyższych ligach - twierdzi.

W zeszłym roku złożyliśmy oficjalne pismo do MZPN-u, które miało nas uprawniać do gry w A klasie - tłumaczy. Małopolski związek piłkarski, zgodnie z prawem udzielił nam tej zgody. Wszystkie organy były zgodne, że Libiąż powinien grać klasę wyżej - dodaje prezes.

Rzecznik prasowy MZPN Jerzy Nagawiecki twierdzi w rozmowie z naszym dziennikarzem, że "każdy kompromis jest lepszy od bojkotu".

Robimy wszystko, żeby ten konflikt załagodzić. W zeszłym tygodniu zaprosiliśmy dużą reprezentację z podokręgu - wyjaśnia.

Podczas rozmów ustalono, że wyjątkowo w tym sezonie z grupy będą mogły awansować dwa zespoły, a nie jeden. To rozwiązanie miałoby położyć kres bojkotowi. Część zespołów nadal nie jest przekonana do tego rozwiązania. Kolejne rozmowy zaplanowane są jeszcze w tym tygodniu.

Władze Małopolskiego Związku nie zamierzają karać klubów za ten protest. Do kilku wójtów i burmistrzów zostały wysłane jednak listy, w których piłkarskie władze województwa zachęcają, by władze gminy wymuszały na klubach grę, skoro dotują ich działalność. Wójtowie i burmistrzowie stoją jednak po stronie klubów i żadnych zmian decyzji nie zamierzają wymuszać.

(ł)