Barcelona pokonała Atletico Madryt 2:1 w niedzielnym hicie hiszpańskiej Primera Division. Zwycięstwem uczciła zdobycie 22. w historii klubu mistrzowskiego tytułu. "Blaugrana" może cieszyć się z trofeum od soboty, gdy Espanyol Barcelona odebrał punkty Realowi Madryt.
Katalończycy przegrywali w stolicy od 51. minuty, kiedy 28. gola w sezonie zdobył Kolumbijczyk Radamel Falcao. W 72. wyrównał jednak Chilijczyk Alexis Sanchez, a osiem minut później do własnej bramki piłkę skierował kapitan gospodarzy Gabi.
Były to gole numer 106. i 107. zdobyte przez podopiecznych Tito Vilanovy w obecnych rozgrywkach. Obie bramki dla gości padły, gdy grali oni w dziesiątkę. 20 minut przed końcowym gwizdkiem arbitra z powodu urazu mięśnia boisko musiał opuścić Argentyńczyk Lionel Messi, a wcześniej zespół wykorzystał już trzy zmiany.
W poniedziałek ulicami stolicy Katalonii przejedzie parada mistrzów, ale kibice odzyskanie tytułu zaczęli świętować już w nocy z soboty na niedzielę. Wtedy około 1500 osób w centrum miasta celebrowało sukces.
"Za nami rok ciężkiej pracy uwieńczony sukcesem" - napisał na Twitterze Messi po remisie Espanyolu z Realem, a Andres Iniesta dodał, że nie mógł sobie wymarzyć lepszego prezentu na 29. urodziny, które obchodził właśnie w sobotę.
Messi strzelił 43 z 107 goli swojej drużyny. W 13 spotkaniach dwukrotnie wpisał się na listę strzelców, raz zdobył trzy gole, a raz nawet czterokrotnie pokonał bramkarzy rywali. "To jego tytuł" - napisała w niedzielę gazeta "El Periodico".
Do końca sezonu pozostały trzy kolejki. Barcelona może wciąż wyrównać rekord "Królewskich", którzy przed rokiem zakończyli rozgrywki z dorobkiem 100 pkt. Real stracił z kolei szanse na tytuł po kiepskim początku sezonu, choć w dwóch meczach z nowym mistrzem zdobył cztery punkty. Po sobotnim remisie w Barcelonie zwycięzcom ligi pogratulował Jose Mourinho. To ważniejsze niż nasz mecz. Mistrz to mistrz i należą mu się gratulacje - przyznał portugalski szkoleniowiec.
(MRod)