Spore zamieszanie wokół mistrza olimpijskiego z Londynu w podnoszeniu ciężarów w kat. 85 kg Adriana Zielińskiego. "Gazeta Pomorska", powołując się na swojego informatora, podała, że on także został przyłapany na dopingu.
Informację o dopingu Zielińskiego przekazał mediom wiceprezes CWSZ Zawisza Bydgoszcz Dariusz Bednarek. Obaj zawodnicy - Adrian i jego młodszy brat Tomasz, u którego już potwierdzono przypadek stosowania zabronionych środków, są zawodnikami bydgoskiego klubu.
Szokującej informacji nie udało się jednak w środę do wczesnych godzin popołudniowych nigdzie potwierdzić. Nic o tym nie wie kierownictwo polskiej misji olimpijskiej w Rio, takiej wiedzy nie ma także w MSiT, żadna informacja o dopingu mistrza olimpijskiego z Londynu nie dotarła również do PZPC.
Według nieoficjalnych informacji, Adrian, który nie był badany po przyjeździe do Brazylii, został skontrolowany, podobnie jak jego brat, podczas zgrupowania kadry w lipcu w Spale. Wynik tego badania budzi wątpliwości, dlatego musi być poddany dokładnej analizie.
Jej rezultat ma być najpóźniej ogłoszony przez Komisję do Zwalczania Dopingu w Sporcie do piątku 12 sierpnia, przed startem Polaka w turnieju olimpijskim.
Jestem czysty, niczego nie brałem - zapewnił Adrian Zieliński w rozmowie z dziennikarzami w Rio de Janeiro. Polski ciężarowiec na trzy dni przed startem w igrzyskach jest podejrzewany o stosowanie dopingu.
Nie mam żadnej oficjalnej informacji o tym, że stosowałem zakazane substancje. Zaprzeczam, że cokolwiek brałem. To jest niemożliwe. Musielibyśmy z bratem być skończonymi idiotami, żeby wziąć nandrolon, który siedzi w organizmie 17 miesięcy i przyjechać na igrzyska. To jest niedorzeczne. To jakaś manipulacja, coś musiało zostać mi podrzucone w odżywkach - powiedział mistrz olimpijski z Londynu.
We wtorek wioskę olimpijską musiał opuścić jego brat Tomasz, u którego potwierdzono stosowanie nandrolonu.
Teraz trudno mi zebrać jakiekolwiek myśli. Jak wrócę do kraju będę musiał przeprowadzić chyba jakieś śledztwo i dotrzeć do tego, jak to jest możliwe - dodał starszy z braci Zielińskich.
Przyznał także, że docierały do niego sygnały po złapaniu Tomasza na dopingu, iż z nim może być tak samo. Zapytany, od kogo je miał, odparł, że znajomych, ale także polskich dziennikarzy.
Nandrolon podawany jest najczęściej w zastrzyku.
Oczywiście, że przez ostatnie pół roku miałem iniekcje. Kupę zdrowia zostawiłem na pomoście, miałem ostrzykiwane chociażby kolana, ale z tego co wiem, można taki lek wziąć także doustnie. Skąd to wiem? Z internetu - powiedział.
Po raz ostatni badany był 22 lipca w Polsce. W Rio nie był kontrolowany.
Dla mnie jest niedorzeczne, że tych wyników jeszcze nie ma. Przyjeżdżają co tydzień na kontrolę i przez miesiąc nie ma wyników? Cały świat zawsze mówił, że polska kontrola jest najdokładniejsza i najlepsza - dodał.
Na pytanie, że chyba wymyka mu się olimpijski start, odparł: "chyba tak".
Spodziewam się dziecka, przyjechałem tutaj walczyć o medal. Czy miałem ryzykować to wszystko, biorąc doping? To nielogiczne - podkreślił.
Adrian Zieliński nadal wierzy w szczęśliwe rozwiązanie tej sytuacji. Wygląda na razie na to, że ktoś się na nas uwziął. Jakiś spisek. Naprawdę nie wiem, jak to tłumaczyć. Sami pomyślcie, czy ja bym wziął nandrolon i przyjechał na igrzyska? - pytał dziennikarzy.
Polski sztangista ma startować w sobotę i sam nie wie, czy do jego występu dojdzie. Pierwsze sygnały o tym, że jest podejrzewany o doping dotarły do niego w środę - z polskich mediów. Nikt na razie tej informacji nie potwierdza.
Adrian Zieliński jest jednym z głównych kandydatów do podium w kategorii 94 kg.
Polski Związek Podnoszenia Ciężarów w oficjalnym oświadczeniu napisał, że "nie potwierdza informacji na temat wyników kontroli antydopingowej Adriana Zielińskiego. Nie otrzymaliśmy żadnego pisma w tej sprawie, dlatego do czasu ostatecznego wyjaśnienia nie będziemy jej komentować" - czytamy.
Jednocześnie PZPC informuje, że w piątek 12 sierpnia zaplanowana jest konferencja prasowa z prezesem związku Szymonem Kołeckim.
(az)