Decyzja burmistrza Zakopanego nie podoba się ekologom. Chodzi o planowaną modernizację infrastruktury narciarskiej w rejonie Kasprowego Wierchu i Doliny Goryczkowej. Naukowcy mówią o negatywnym wpływie tej inwestycji na unikatową przyrodę Tatr - podaje portal gs24.pl.
Jak informuje portal, Polskie Koleje Linowe zyskały aprobatę burmistrza Zakopanego, który wydał decyzję środowiskową dla modernizowanego wyciągu narciarskiego w Dolinie Goryczkowej w Tatrach. Wyciąg ma 55 lat i nie spełnia nowoczesnych standardów, więc jego modernizacja będzie wymagała znacznej ingerencji w środowisko.
Tymczasem Rada Naukowa Tatrzańskiego Parku Narodowego nie godzi się ani na wydłużenie wyciągu, ani na sztuczne śnieżenie. Już wielokrotnie zajmowała się sprawą jego remontu.
My chcemy, aby prace modernizacyjne były zminimalizowane, by co najwyżej pozostał tam status quo, a może nawet należałoby jeszcze uprościć tę inwestycję - poinformował prof. Zbigniew Mirek.
Zdaniem ekologów, remont wyciągu nie powinien mieć miejsca. Uważają, że burmistrz Zakopanego wydał zgodę na dewastację Tatr. Teraz tą sprawą - po wydaniu decyzji środowiskowej, która określa zakres i warunki możliwych prac - zajęła się Pracowania na rzecz Wszystkich Istot.
Ekolodzy przekonują, że do budowy będzie konieczna betoniarnia, która będzie czerpać wodę z Potoku Goryczkowego. Ze względu na trudne położenie terenu, materiały budowlane będą musiały być dostarczane śmigłowcem. Szacunkowo helikopter zrobi 400-450 kursów.
Pracowania na rzecz Wszystkich Istot wyraziła swoje stanowisko w mediach społecznościowych.
"Burmistrz wydał skandaliczną decyzję o środowiskowych uwarunkowaniach dla modernizacji infrastruktury narciarskiej w rejonie Kasprowego Wierchu i Doliny Goryczkowej, pomimo opinii naukowców o bezsprzecznie negatywnym wpływie tej inwestycji na unikatową przyrodę. Ostatecznie stacja narciarska ma mieć ponad trzykrotnie zwiększoną przepustowość - z 720 osób na godzinę do 2400!" - przekazano.
"Decyzja burmistrza jest niezgodna z zapisami dyrektywy siedliskowej, a także z przepisami krajowymi. Nie ma także transgranicznej oceny oddziaływania na środowisko, a przedsięwzięcie jest zlokalizowane tuż przy polsko-słowackiej granicy" - podkreślono w stanowisku.
Pracownia twierdzi, że zniszczone zostaną cenne siedliska i gatunki objęte ochroną. "Tatry stanowią jeden z najważniejszych obszarów występowania rzadkich i silnie zagrożonych w skali kraju gatunków, m. in. kozicy tatrzańskiej, świstaka tatrzańskiego, cietrzewia, orła przedniego, płochacza halnego. Wiele z tych gatunków to gatunki wysoce antrofobowe, czyli unikające kontaktu z człowiekiem. Zgodnie z opinią naukowców przedsięwzięcie to będzie mieć znaczący, negatywny wpływ na dobrostan niedźwiedzi, dla których Tatry to jedna z najważniejszych ostoi w Polsce" - dodano.
"W czasach wymierania gatunków, kryzysu klimatycznego, którego efektami są m.in. ocieplenie klimatu, susze, ale i bieda śnieżna, funduje się antyprzyrodniczą i antyspołeczną inwestycję w unikalnym przyrodniczo środowisku Tatr Wysokich. Nie ma naszej zgody na tak niszczycielskie traktowanie bezcennej przyrody. Od ponad 20 lat nie powstał w Polsce żaden nowy park narodowy. W zamian za to dewastuje się przyrodę już istniejących parków i okraja ich obszar. Ochrona przyrody to działanie celu publicznego. Takim celem nie są zaś inwestycje narciarskie, będące czystą rozrywką i zyskiem dla bardzo wąskiej grupy biznesowej. Dlatego złożyliśmy odwołanie od decyzji burmistrza Zakopanego do Samorządowego Kolegium Odwoławczego" - zaznaczono w komunikacie.