Dwóch wrocławian Arkadiusz Podniesiński i Maciej Nastaga, jako pierwsi wolontariusze z zagranicy dotarli z pomocą humanitarną do Czarnobyla w ogarniętej wojną Ukrainie. Mieszkańcy czekali na nią ponad 40 dni. Polacy musieli do nich dopłynąć łodzią. Przywieźli leki, artykuły spożywcze i chemiczne.
Arkadiusz Podniesiński jest fotografem. Działa w Stowarzyszeniu Pro Futurum. Od 15 lat dokumentuje Czarnobylska Strefę Wykluczenia. Jeździ tam kilka razy w roku. Pierwsze, o czym pomyślał po wybuchu wojny, to że tamtejszym mieszkańcom trzeba pomóc. Dzięki wypracowanym przez lata znajomościom wspólnie z Maciejem Nastagą udało im się dotrzeć z pomocą humanitarną do Czarnobyla. Zrobili to jako pierwsi wolontariusze z zagranicy.
W Czarnobylskiej Strefie Wykluczenia mieszka wielu samosiołów, czyli mieszkańców którzy w wyniku czarnobylskiej katastrofy zostali ewakuowani przymusowo i którzy po kilku miesiącach nielegalnie tam wrócili. Teraz po wyjściu Rosjan, gdy wiele mostów zostało wysadzonych w powietrze lub zaminowanych, jedyną drogą dotarcia do nich jest droga rzeczna. Musieliśmy znaleźć łódź i wrócić aż do Kijowa, żeby kupić paliwo, zatankować tą łódź i popłynąć - mówi Arkadiusz Podniesiński.
Ludzie się nie spodziewali, że jakakolwiek pomoc humanitarna do nich dotrze. W pierwszym rzucie to były leki najbardziej potrzebne. Potem ja dowiozłem artykuły spożywcze, m.in. konserwy. Przede wszystkim dziękowali ze łzami w oczach - opowiada Maciej Nastaga, wolontariusz z Fundacji Potrafię Pomóc.
Jesteśmy tylko ludźmi. Strach nam towarzyszy, ale mamy zdrowy balans. Chcemy jechać jeszcze raz. To troche hardkoru trzeba mieć - dodaje Nastaga.
Fundacja organizuje kolejny transport do Ukriany. Dary już są, potrzeba pieniędzy na paliwo do ciężrówek. Szczegóły tego jak pomóc można znaleźć na jej stronie internetowej.