Czterolatek wyszedł sam z jednego z przedszkoli w Jaworze na Dolnym Śląsku. Nie zauważyły tego opiekunki. Chłopiec poszedł na zakupy do pobliskiego marketu, wózek wypełnił słodyczami i zabawkami.
Dziecko zauważył ochroniarz ze sklepu. Mężczynę zaniepokoiło to, że maluch jest bez opieki i powiadomił policję.
Mundurowi wiedzieli, z którego przedszkola uciekł chłopiec. Chwilę wcześniej dostali bowiem zgłoszenie o jego zaginięciu od zaniepokojonych opiekunek oraz ojciec dziecka, który przyszedł po syna do przedszkola.
Z ustaleń funkcjonariuszy wynika, że dziecko zdołało oddalić się od przedszkola o jakieś kilkaset metrów. Czterolatek powiedział policjantom, że nie mógł doczekać się na tatę, więc ubrał się w szatni i niezauważony przez opiekunki wyszedł z przedszkola na zakupy, gdyż następnego dnia przypadały jego urodziny - relacjonuje asp. szt. Ewa Kluczyńska z Komendy Powiatowej Policji w Jaworze.
Malec postanowił zatem, że sam kupi słodycze, zabawki i niezbędne akcesoria urodzinowe - dodaje. Całą sytucję zarejestrowały kamery monitoringu.
Na szczęście dziecku nic się nie stało. Całe i zdrowe zostało oddane pod opiekę taty. Jaworscy policjanci ustalają teraz, jak doszło do sytuacji, w której czterolatek opuścił przedszkole.
W tej sprawie prowadzone jest postępowanie w kierunku narażenia dziecka na utratę zdrowia i życia. Grozi za to do 5 lat więzienia.