W ostatnich miesiącach we Wrocławiu, Jeleniej Górze i Bielsku - Białej doszło do brutalnych napaści na pracowników przewoźników miejskich. Prezesi trzech spółek: MPK Wrocław, MZK Jelenia Góra i MZK w Bielsku-Białej w liście do ministra sprawiedliwości zaapelowali, by kierowcom autobusów, motorniczym i kontrolerom biletów nadać status funkcjonariusza publicznego.
Co dałaby taka zmiana? Oprócz zapewnienia kierowcom i motorniczym szczególnej ochrony prawnej ma to zwiększyć ich poczucie bezpieczeństwa i podnieść prestiż zawodu. Przestępstwo naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego jest ścigane z urzędu, a jeśli do ataku dojdzie kiedy funkcjonariusz jest na służbie sprawcy grozi surowsza kara.
Pod koniec czerwca we Wrocławiu przy ulicy Hutniczej doszło do pobicia kierowcy przez pasażera. W lipcu u zbiegu ulic Grabiszyńskiej i Zaporoskiej nożownik zaatakował pracownika wykonującego roboty torowe dla MPK Wrocław. W sierpniu w Jeleniej Górze pasażer brutalnie pobił kierowcę autobusu miejskiego. W Bielsku-Białej dwa tygodnie temu nieznany mężczyzna zaatakował pracownika MZK w czasie wykonywania obowiązków służbowych.
To te zdarzenia skłoniły prezesów miejskich spółek do napisania listu do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry.
Naszym podstawowym zadaniem jest przewóz pasażerów, ale mamy też obowiązek zapewnić naszym pracownikom bezpieczeństwo wykonywania swojej pracy. Szczególnie, jeżeli są to funkcje ważne społecznie, co pokazał chociażby czas pandemii. Musimy mieć pewność, że pomogą nam w tym konkretne rozwiązania legislacyjne - mówi Krzysztof Balawejder, prezes MPK Wrocław.
Chcemy, by fundamentem dla bezpieczeństwa pracowników były konkretne przepisy prawne wynikające ze statusu funkcjonariusza publicznego - tłumaczy Agata Buśko, prezes MZK Jelenia Góra.
Bielskie MZK przeprowadziło badanie dotyczące stresu w pracy kierowcy autobusowego. Udział wzięło 150 pracowników. Agresja fizyczna ze strony pasażerów znalazła się na 6. miejscu w gronie najbardziej stresujących czynników.
Status funkcjonariusza publicznego mają w Polsce m.in. posłowie, senatorowie, sędziowie i prokuratorzy, pracownicy administracji rządowej, ale z takiej ochrony korzystają także ratownicy medyczni.
Atak na funkcjonariusza publicznego zagrożony jest karą grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat trzech i jest ścigany z urzędu.
Surowsza kara - od roku do 10 lat pozbawienia wolności - grozi za napaść na funkcjonariusza publicznego w trakcie jego służby. A jeżeli wskutek tej napaści dojdzie do ciężkiego uszczerbku na zdrowiu takiej osoby, sprawcy wymierza się karę od 2 do 12 lat więzienia.