Wolontariusze ze schroniska na Paluchu spotkali się z prezydentem Rafałem Trzaskowskim. Włodarz miasta zaprosił ich na rozmowy, po tym jak zorganizowali protest przed ratuszem. Domagali się oni interwencji władz w sprawie polityki obecnego kierownictwa schroniska.
Na proteście, który odbył się w ubiegłą środę, zgromadziło się kilkaset osób, które domagały się wysłuchania postulatów wolontariuszy kociego azylu w schronisku Na Paluchu.
Protestujący apelowali o możliwość wstępu wolontariuszy do kociego szpitala, promowanie do adopcji wszystkich kotów, również starych i chorych, oraz o dostęp do informacji medycznej na temat kotów.
Dziś tylko pracownicy schroniska mają dostęp do profilów w mediach społecznoścowych. Do maja, my wolontariusze także współtworzyliśmy tamtejsze treści i mieliśmy wpływ na to, jakie zwierzęta są w nich promowane. Niestety, kilka miesięcy temu ten dostęp został nam odebrany. Jednocześnie na Facebooku przestano promować do adopcji starsze koty i koty chore. Tymczasem każdego miesiąca w schronisku umiera kilkadziesiąt kociaków, które w domach miałyby szanse na przeżycie - tłumaczyła obecna na proteście wolontariuszka Ewa Budzyńska.
Problemem według wolontariuszy jest także niedopuszczanie ich do kociego szpitala.
My staraliśmy się socjalizować je z człowiekiem. Te koty na co dzień mają dostęp do człowieka który je karmi i leczy, czyli podaje leki i wykonuje zastrzyki. W związku z tym ten dotyk człowieka nie kojarzy im się z niczym dobrym. Dzięki nam te koty mogły zaznać tego miłego dotyku. Te 10-15 minut takiego kontaktu z wolontariuszem było czymś bardzo istotnym czynnikiem w procesie socjalizacji - dodaje wolontariuszka.
W czasie manifestacji do protestujących wyszedł prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski i zaprosił wolontariuszy na spotkanie w urzędzie.
Reporterka RMF FM rozmawiała z organizatorką protestu Magdaleną Kowerską o przebiegu tych rozmów. Udział w nich wzięła także pięcioosobowa delegacja pracowników schroniska. Dyrekcja nie pojawiła się jednak na spotkaniu.
Cieszymy się oczywiście, że prezydent się z nami spotkał i wysłuchał naszych postulatów, ale nie starczyło czasu na to, by wypracować konkretne rozwiązania naszych problemów. Prezydent spieszył się na kolejne spotkania. Nie starczyło czasu, by wypracować nawet tymczasowe, pomostowe rozwiązania. Nadal nie mamy dostępu do szpitala, nadal nie mamy wpływu na promocje tych zwierząt. Jesteśmy wciąż w martwym punkcie - mówi naszej reporterce jedna z wolontariuszek na Paluchu i organizatorka protestu Magdalena Kowerska.
Czas jest tu jednak kluczowy, bo jak mówią nasi rozmówcy, każdy dzień zwłoki to krzywda dla przebywających w schronisku zwierząt.
Wolontariusze nie wykluczają kolejnych protestów.
Jeśli miasto nie spełni naszych postulatów będziemy protestować przed kancelarią premiera, ministerstwami, sejmem. Nie zamierzamy się poddać, bo tu chodzi o życie bezbronnych zwierząt - mówią nam wolontariusze.