Mieszkańcy domów komunalnych, którzy ogrzewają swoje domy prądem, drżą - dosłownie - ze strachu przed zimą. Wszystko przez wysokie rachunki za energię elektryczną. Reporterka RMF FM Anna Zakrzewska rozmawiała z mieszkańcami jednego z takich bloków na warszawskich Włochach.

Strach o każdy dzień

Wiele kamienic w Warszawie, w których znajdują się mieszkania komunalne, nie mają podłączenia do centralnego ogrzewania. Mieszkańcy twierdzą, że jest to efekt oszczędności miasta i że urzędnikom zwyczajnie nie opłaca się taka inwestycja. Ci, którzy nie mają w domach kominków czy pieców, muszą więc korzystać z grzejników elektrycznych - a te generują ogromne koszty. Niektórzy lokatorzy, z którymi rozmawialiśmy, muszą mierzyć się z rachunkami w wysokości nawet 3 tysięcy złotych - bez możliwości spłacenia ich w ratach. Opłacenie tych kwot ze swoich niskich pensji czy rent jest dla nich zwyczajnie niemożliwe.

Tutaj nie będziemy taryfy ulgowej. Jeśli ktoś nie opłaci rachunku, to dostawca zwyczajnie odetnie mu prąd. Tu sprawa jest prosta - mówi pani Luiza, która wraz z córką mieszka w małym, dwupokojowym mieszkaniu.

Nie chcę, żeby mi było zimno. Przeraża mnie zimno. Nienawidzę wilgoci i zimna. I proszę mi wierzyć, tę wilgoć, ją się czuje w całym ciele. Uchodzimy za cywilizowany kraj, a mimo to są osoby takie jak my, które mimo że płacą rachunki, to muszą mierzyć się z takimi trudnościami - dodaje.

W mieszkaniu obok mieszka pani Ewa. Żyje ze skromnej emerytury męża. Ma nieco więcej szczęścia, bo w domu ma tzw. kozę, w której stosuje ekogroszek. Jak mówi, nie wyobraża sobie, że miałaby nagle zacząć ogrzewać mieszkania prądem.

Ja nie jestem w stanie tego zrobić. Najwyżej będę marznąć. Ale proszę mi wierzyć, tu wszędzie wieje, spod balkonu, spod okien, spod drzwi. Byli tu jakiś czas temu ludzie z urzędu i wymienili mi okna z drewnianych na plastikowe. To chociaż tyle. Ale co z tego, jak ja mam dziury pod oknami. I stamtąd wieje ciągle. Dodatkowo ja mam w cały mieszkaniu grzyb. Tego nie da się zlikwidować przy takich temperaturach, jak tu mamy. Więc po prostu żyjemy tak z tym grzybem na co dzień - tłumaczy pani Ewa, która nota bene choruje na astmę.

Mieszkańcy zgodnie stwierdzają więc, że będą włączać grzejniki albo sporadycznie, albo wcale.

Tylko że jeśli włącza się taki grzejnik na raty, żeby oszczędnie gospodarować tym prądem, to ogrzanie mieszkania jest praktycznie niemożliwe. On nawet jak chodzi non stop, to nie do końca ogrzewa cały dom. Więc stoimy przed wyborem, albo grzać nim cały czas i płacić ogromne rachunki, albo raz na jakiś czas, ale tak czy tak marznąć - dodaje pani Luiza.

Podłączenie do gazu

Jak dowiedzieliśmy się w Zarządzie Gospodarowania Nieruchomościami, do bloku po wielu latach udało się doprowadzić gaz, ale problem w tym że wciąż nie został on przyłączony. Dlaczego?

Operator Veolia nie jest zainteresowany podłączaniem takich budynków do miejskiej sieci ciepłowniczej, z racji usytuowania i niewielkiej liczby rodzin mieszkających w takich miejscach. Ewidentnie jest to kwestia kosztów i opłacalności podłączenia  - tłumaczy dyrektor ZGN, Aneta Pozowska.

Faktycznie, w sierpniu 2018 roku wystąpiliśmy do spółki z wnioskiem o wykonanie przyłącza gazowego do tego budynku. Zostało ono jednak wykonane dopiero latem tego roku, po czterech latach. Zatem dopiero od tego momentu możemy myśleć o tym budynku pod kątem doposażenia go w centralne ogrzewanie - dodaje.

Urzędnicy zapewniają, że przyłączą je do kamienicy, ale najprędzej w przyszłym roku.

To wszystko jest uzależnione od budżetu jaki otrzyma ZGN. A niestety ten budżet, jeśli chodzi o inwestycje, jest bardzo okrojny, bo jak wiadomo oszczędza się dziś na wszystkim. Być może uda nam się uzyskać jakieś oszczędności i ruszymy z tą inwestycją w przyszłym roku. Nie jest to jednak takie proste, więc na ten sezon grzewczy, jej wykonanie, jest niemożliwe - podsumowuje Pozowska.

Opracowanie: