W Gdańsku odbyła się kolejna, trzynasta już rozprawa w sprawie zabójstwa Pawła Adamowicza. Przed sądem zeznawali świadkowie tragedii m.in. kwestująca kobieta. "To, co pamiętam do dzisiaj, nie zapomnę tego do końca życia, to wzrok mordercy - triumf, ekstaza i zadowolenie" - powiedziała.
Przed gdańskim sądem w sprawie zabójstwa Pawła Adamowicza zeznawało troje świadków. To osoby, które 14 stycznia 2019 roku były na scenie w Gdańsku podczas finału WOŚP.
Około 19.50 weszliśmy na scenę. Prezydent został poproszony o kilka słów. Z prawej strony podbiegła osoba, która popchnęła pana prezydenta. Byłem w odległości około dwóch metrów od pana prezydenta. Pierwsza moja myśl była taka, że pokazy pirotechniczne mogą być niebezpieczne. Że to ktoś z obsługi - zeznawał asystent Pawła Adamowicza i dodał, że po tym zdarzeniu na scenie zrobiło się zamieszanie.
Nikt nie wiedział, co się stało. Widziałem osobę z podniesionymi do góry rękoma. Pan prezydent siedział i trzymał się za brzuch. Zacząłem wołać pomocy. Widziałem krew - dodał. Mężczyzna na skutek zdarzenia źle się poczuł i trafił do szpitala. W sądzie tłumaczył, że widział odepchnięcie Adamowicza, ale nie widział, co napastnik miał w ręce.
Inna kobieta, która w ciągu dnia kwestowała z Adamowiczem, a wieczorem była na scenie, gdzie odbywał się finał WOŚP, przyznała, że początkowo myślała, iż prezydent Gdańska został delikatnie skaleczony i z tego powodu siedział i trzymał się za klatkę piersiową. Opowiadała też, że wszystko działo się bardzo szybko i panowała ogólna histeria.
Było przemówienie pana prezydenta, podczas którego mówił, że jest świetna atmosfera i ludzie są szczęśliwi. Odliczaliśmy światełko do nieba od 10 do 0. W pewnym momencie, to były ułamki sekund, zaczęło się zamieszanie, ktoś przebiegał od mojej prawej strony i czymś wymachiwał. Pamiętam głos mordercy. On się przedstawił. Że był szykanowany i prezydent musi zginąć. Pierwszy raz w moim życiu była taka sytuacja, że byłam totalnie sparaliżowana. Zmrożona - tłumaczyła.
Zobaczyłam, jak dwóch funkcjonariuszy sprowadza mordercę ze sceny. To, co pamiętam do dzisiaj, nie zapomnę tego do końca życia, to wzrok mordercy - triumf, ekstaza i zadowolenie - powiedziała, dodając, że sprawca po ataku na prezydenta zachowywał się spokojnie, gdy był sprowadzany ze sceny.
Miał spuszczony wzrok, ale cały czas się uśmiechał. Jakby był sam z siebie zadowolony - powiedziała.
Inna kobieta, która zeznawała przed sądem, zwróciła uwagę, że zaobserwowała dwa charakterystyczne ruchy ręką sprawcy.
Na scenie zaczął skakać człowiek, który miał coś w ręce. Ktoś krzyknął, że to jest nóż - mówiła i dodała: Potem zobaczyłam pana prezydenta, który trzymał się za bok. Słaniał się.
Na sali rozpraw obecny był także Stefan W., który siedział w specjalnie wydzielonym pomieszczeniu za szklaną szybą.
Droga do ogłoszenia przez sąd wyroku w sprawie zabójstwa prezydenta Gdańska jest jeszcze, jak informuje dziennikarz RMF FM Kuba Kaługa, długa, ale rozprawy dotychczasowe odbywały się regularnie, przeważnie 2 razy w tygodniu. Większość świadków stawiała się w sądzie.
Zdaniem posła Piotra Adamowicza, oskarżyciela posiłkowego, jeśli takie tempo będzie utrzymane, to wyrok pierwszej instancji w sprawie śmierci jego brata poznać możemy za około półtora roku.
Sąd jednak wciąż nie dostał opinii, która ma określić czy Stefan W. może uczestniczyć w procesie. Być może dowiemy się czegoś w tej sprawie podczas zaplanowanych na drugą połowę lipca rozpraw.
Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz zmarł 14 stycznia 2019 r. na skutek ran odniesionych po ataku nożownika.
Stefan W. jest oskarżony o "dokonanie zabójstwa w zamiarze bezpośrednim w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie, a także o popełnienie przestępstwa zmuszania innej osoby do określonego zachowania". Obu przestępstw oskarżony miał dopuścić się w warunkach powrotu do przestępstwa. Oskarżonemu grozi od 12 lat więzienia do dożywocia.
W opinii biegłych, gdy Stefan W. wszedł na scenę WOŚP i zaatakował nożem Pawła Adamowicza, miał ograniczoną poczytalność. Może to wpłynąć na wysokość kary więzienia. Sąd może zastosować jej nadzwyczajne złagodzenie.