To znalezisko z czasów wojny wykopane w Świnoujściu pokazuje, jak dalece niemiecka armia kontrolowała życie osobiste żołnierzy. Na terenie Fortu Gerharda pracownicy natrafili na aluminiowe opakowania po przydziałowych środkach antykoncepcyjnych. Zapuszkowane prezerwatywy, jakie dostawali niemieccy żołnierze, miały przede wszystkim chronić zdolność bojową armii.
Niewielkie aluminiowe pudełka z napisem: Higienischer Gummischutz zostały znalezione na terenie Fortu Gerharda w Świnoujściu w miejscu, gdzie mieścił się śmietnik stacjonujących tam żołnierzy. Odpadki trafiały do wykopanego na terenie fortu dołu. Teraz dla historyków to miejsce znajdowania pochodzących sprzed dziesiątek lat zabytków.
Podczas porządkowania terenu fortowa ekipa wydobyła kilkadziesiąt metalowych opakowań, z czego kilka w bardzo dobrym stanie. Niepozorne pudełeczka to... paczki prezerwatyw. Konkretnie: prezerwatyw przydziałowych.
Praktycznej do bólu niemieckiej armii wcale nie chodziło o umilenie czasu swoim żołnierzom, a o prewencję chorób wenerycznych.
Choroby związane z ars amandi były prawdziwą zmorą każdej armii, ale niemiecka potraktowała je bardzo poważnie, jako zagrożenie dla obronności i siły bojowej Wermachtu. Funkcjonowały nie tylko specjalne rozkazy, ukazy, instrukcje dotyczące całego życia intymnego żołnierzy, tego jak mają chodzić i gdzie mają chodzić. Były nie tylko karty, w których trzeba było wpisywać, kiedy spotkanie z koleżanką miało miejsce, jej imię, nazwisko i adres. Ale był też żelazny przydział, ze specjalną kieszonką w mundurze, żeby żołnierz zawsze miał to pod ręką - tłumaczy Piotr Piwowarczyk, dyrektor Muzeum Obrony Wybrzeża w Świnoujściu.
Niestety nie zachowała się zawartość opakowań. Nie jest jednak powiedziane, że przydziałowe prezerwatywy zostały zużyte w sposób, do jakiego zostały stworzone.
Mogły zostać też wykorzystane jako środki ochrony przeciw wilgoci. Prezerwatywy w czasie wojny były najlepszym sposobem na zabezpieczenie na przykład broni przed wodą i wilgocią. Trzymano w nich też dokumenty czy fotografie - dodaje Piotr Piwowarczyk.
Choroby weneryczne od wieków były poważnym problemem każdej z armii. Nieleczone odbijały się na kondycji żołnierzy, stąd zdarzały się przypadki, że zarażony taką przypadłością żołnierz trafiał pod sąd polowy.
Te choroby mogły spowodować utratę życia z powodu oskarżeń o obniżenie obronności przez samookaleczenie. Najwyższym wymiarem kary w przypadku oskarżenia o celowe samookaleczenie się była nawet kara śmierci - mówi Piwowarczyk.
Historycy z Fortu Gerharda w dawnym fortecznym śmietniku skarby znajdują od lat. Wśród znalezisk jest m.in. porcelana Kriegsmarine, którą można oglądać w fortowym muzeum.