Dwóch mężczyzn utknęło na odciętym od lądu skrawku ziemi na Jeziorze Żywieckim. W związku z opadami deszczu, poziom wody znacznie wzrósł - poinformowali ratownicy WOPR. Nietrzeźwych wędkarzy udało się uratować.

Woprowcy w niedzielę (14 lipca) w godzinach porannych otrzymali informację od policjantów o zaginięciu wędkarza, który wypłynął po swoich kolegów, ale od dłuższego czasu nie było z nim kontaktu. Do akcji w okolicy ujścia rzeki Soły do Jeziora Żywieckiego, ruszyło dwóch ratowników.

"W pierwszej kolejności żywieccy ratownicy WOPR odnaleźli dwóch wędkarzy, którzy znajdowali się na odciętym od lądu skrawku ziemi. Powoli znikał on pod wodą. W związku z licznymi opadami deszczu, poziom wody w jeziorze uległ znacznej zmianie" - przekazali woprowcy.

Jak poinformowali ratownicy, akcja na jeziorze była trudna ze względu na silne fale i mocny wiatr.

W trakcie poszukiwania trzeciego wędkarza, ratownicy otrzymali informację, że dotarł on do swojego samochodu. 

"Jak się później okazało, łódź wędkarska zatonęła, a sternik w ostatniej chwili założył kapok, co na pewno uratowało jego życie" - skomentowało beskidzkie WOPR.

Wszyscy mężczyźni byli nietrzeźwi. Żadnemu z wędkarzy nic się nie stało. 

To nie jedyny wypadek w Śląskiem. Wczoraj wieczorem w zbiorniku Racibórz Dolny utonął 21-latek. Mężczyzna łowił ryby z ojcem i wszedł do wody, żeby się schłodzić. Chwilę później zniknął pod wodą. 

Również wczoraj do szpitala trafili 41-latek i jego 6-letni syn, którzy zaczeli się topić w zalewie Nakło-Chechło w powiecie tarnogórskim. Osoba, która to widziała wyciągnęła chłopca i mężczynę na brzeg. Policja wyjaśnia okoliczności tych zdarzeń.

Opracowanie: