Pantera śnieżna ucieka z wybiegu w zoo i przedostaje się na teren Parku Śląskiego, a wszystkie służby postawione są na równe nogi - to scenariusz ćwiczeń, które odbyły się w Śląskim Ogrodzie Zoologicznym w Chorzowie. To pierwsze takie ćwiczenia w Polsce.
W śląskim zoo odbyły się dziś niezwykłe ćwiczenia. Coś, co jest abstrakcyjne, wydaje się niemożliwe, zawsze może się wydarzyć - mówi dyrektor ogrodu zoologicznego Marek Mitrenga.
Jak mówi dyrektor Śląskiego Ogrodu Zoologicznego Marek Mitrenga, "scenariusz ćwiczeń zakładał, że przed godziną 8 rano pracownik ogrodu zoologicznego zauważył panterę śnieżną, która była poza swoim wybiegiem".
Pracownik zawiadomił dyrektora ds. hodowlanych, wdrożyliśmy naszą wewnętrzną procedurę, powiadomiliśmy centrum zarządzania kryzysowego, ewakuowaliśmy pracowników i firmy zewnętrzne. Około 8:30 przesłaliśmy informację o tym, że pantera opuściła teren ogrodu zoologicznego i udała się na teren parku - wtedy ciężar ćwiczeń został przejęty przez policję - relacjonuje dyrektor.
Dodaje, że takie ćwiczenia zostały przeprowadzone po raz pierwszy w Polsce.
Policja wyznaczyła dowódcę operacji. Powiadomione zostały także inne służby: straż pożarna, powiatowy inspektorat weterynarii i pogotowie ratunkowe.
Nasze działania skupiły się na tym, żeby wyizolować teren, po którym pantera mogła się poruszać, zabezpieczyć przed osobami postronnymi i w sposób bezpieczny odłowić zwierzę, aby mogło wrócić do śląskiego zoo - mówi mł. asp. Karol Kolaczek z biura prasowego policji w Chorzowie. Ćwiczenia zakończyły się zgodnie z planem - pantera trafiła na swoje miejsce.
Mogę zapewnić, że prawdziwe pantery śnieżne nie wiedziały o całym zamieszaniu i miały się dobrze - zaznacza dyrektor zoo.
Poszukiwaną panterę odegrała maskotka. Policjanci znaleźli zwierzę na drzewie - dodaje policjant.
O tym, że takie ćwiczenia są potrzebne przekonany jest wiceprezydent Chorzowa Marcin Michalik, który brał w nich udział jako przedstawiciel sztabu kryzysowego.
Wydaje się, że to sytuacja abstrakcyjna, ale ćwiczymy różne sytuacje, które niestety potem zdarzają się w życiu. Kilka lat temu w Chorzowie ćwiczyliśmy sytuację związaną z dużym kryzysem uchodźczym i okazało się, że w zeszłym roku taka sytuacja się wydarzyła. Coś, co jest abstrakcyjne, wydaje się niemożliwe, zawsze może się wydarzyć. To jest dla nas ważna nauka, żeby w sytuacji kryzysowej, kiedy nie ma czasu na zastanawianie się, każdy wiedział, co ma robić - mówi Marcin Michalik.
Co zatem mieliby zrobić spacerowicze w zoo lub parku, kiedy uciekłoby groźne zwierzę?
Nasi zwiedzający, gdyby taka sytuacja miała miejsce, powinni udać się do najbliższego budynku. Na pewno nie należy na własną rękę próbować łapać takiego zwierzęcia - mówi dyrektor Śląskiego Ogrodu Zoologicznego Marek Mitrenga.
Tak niebezpieczne zwierzę, jak pantera, nigdy ze śląskiego zoo nie uciekło, ale na początku działalności ogrodu doszło do jednej spektakularnej ucieczki.
W naszych archiwach można znaleźć informację na temat słonicy Giny, która w pierwszych latach funkcjonowania ogrodu opuściła go w sposób niekontrolowany. Stało się to w nocy, niedługo po jej przyjeździe. Słonica pokonała zabezpieczenia, które znajdowały się na wybiegu. Kolejnego ranka okoliczni mieszkańcy odnaleźli słonicę spacerującą po ogródkach działkowych - opowiada Daria Kroczek, rzeczniczka ŚOZ.
Zwierzę zostało złapane i przetransportowane do zoo.