Nie żyje drugi z poszkodowanych mężczyzn w środowym pożarze szpitala w Częstochowie. W wyniku zdarzenia zmarł 35-letni mężczyzna, a w skrajnie ciężkim stanie do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich trafił 50-letni mężczyzna. O śmierci 50-latka poinformowano dziś po południu. Śledztwo w tej sprawie rozpoczęła częstochowska prokuratura okręgowa.
Ogień pojawił się w jednej z sal oddziału neurologii częstochowskiego szpitala w środę po południu. W pożarze zginął 35-letni pacjent, drugi został poparzony. Mężczyzna leżał na oddziale intensywnej terapii. Śmigłowcem z Częstochowy transportowano go do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach. Miał rozległe oparzenia, jego stan lekarze określali jako skrajnie ciężki. Mężczyzna zmarł w szpitalu.
Pozostali chorzy, znajdujący się na oddziale, zostali przeniesieni do innych części szpitala, a sześciu kolejnych wypisano do domu.
Jak informuje reporter RMF FM Marcin Buczek, ranny w pożarze mężczyzna trafił na oddział intensywnej terapii. Lekarze jego stan określają jako skrajnie ciężki.
W sali, w której wybuchł pożar, znajdowały dwa łóżka. Pomieszczenie zostało doszczętnie spalone.
Według wstępnych ustaleń śledczych, przyczyną zdarzenia było najprawdopodobniej zaprószenie ognia.
Niewykluczone, że jeden z mężczyzn zapalił papierosa, na razie nie ma pewności co do tego, który z nich mógł to zrobić.
W momencie, gdy pojawił się ogień, oprócz pacjentów, na oddziale neurologii były również dwie pielęgniarki, opiekun medyczny oraz dwóch lekarzy.
Oddział został wyłączony z użytkowania.
Rozpoczęte przez Prokuraturę Okręgową w Częstochowie śledztwo ma dwa wątki.
Pierwszy dotyczy spowodowania pożaru. A drugi - w związku ze wstępnymi ustaleniami, co do przyczyn - dotyczy opieki, jaką nad pacjentami sprawował personel. Śledczy będą sprawdzać, czy prowadzono ją właściwie.
Jeśli chodzi o przyczynę zgonu jednego z pacjentów, więcej będzie wiadomo po wykonaniu sekcji zwłok, która ma być przeprowadzona w przyszłym tygodniu.