Rzeka Brynica została zanieczyszczona chemikaliami po gaszeniu pożaru składowiska odpadów w Siemianowicach Śląskich. Próbki wody pobrał Śląski Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska, a Agata Bucko-Serafin, szefowa WIOŚ w Katowicach zapewnia, że zanieczyszczone wody nie zasilają ujęć pitnych. Pożar w Siemianowicach wybuchł w piątek rano, podczas akcji gaszenia poszkodowanych zostało dwóch strażaków.

Pożar wybuchł w piątek rano na nielegalnym składowisku przy ul. Wyzwolenia 2 w siemianowickiej dzielnicy Michałkowice. Jego powierzchnia objęła całe składowisko, ok. 5,5 tys. metrów kwadratowych. Kłęby czarnego dymu były widoczne z wielu kilometrów.

Według szacunków władz Siemianowic Śląskich na składowisku zmagazynowano nielegalnie w różnych pojemnikach około 5 tys. ton różnych substancji, a także podobne ilości odpadów plastikowych.

Podczas akcji gaszenia pożaru zasłabło dwóch strażaków.

Pożar wciąż dogaszany i nie wiadomo, jak długo to potrwa. Na miejscu wciąż pracuje blisko stu strażaków - informowała w sobotę o poranku reporterka RMF FM Anna Kropaczek.

Teraz okazje się, że podczas gaszenia płonących chemikaliów zanieczyszczona została rzeka Brynica. Woda w rzece przybrała brązowo-czerwoną barwę. Mieszkańcy skarżą się także na odór chemikaliów. 

Dalsza część artykułu pod materiałem video:

Burmistrz Czeladzi Zbigniew Szaleniec zapewnił, że zanieczyszczona rzeka nie stanowi zagrożenia dla podziemnych źródeł wody pitnej. "Mimo wszystko będziemy stale monitorować jej jakość pod kontem ewentualnych zanieczyszczeń" - zaznaczył we wpisie na Facebooku. 

"Dodam też, że zasuwy wodne zablokowały dopływ wody z Brynicy do naszego zbiornika na Grabku, więc nie grozi nam skażenie tego stawu. O ewentualnych nowych zagrożeniach będziemy informować na stronie miasta" - dodał.

W rozmowie z "Gazetę Wyborczą" rzeczniczka Wód Polskich - Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Gliwicach Linda Hofman przekazała, że zanieczyszczona woda w Brynicy to pokłosie pożaru. Wyjaśniła, że w wyniku akcji strażaków substancje gaśnicze oraz rozpuszczone chemikalia trafiły do kanału Michałkowickiego, a ten wpada do Brynicy na wysokości Bańgowa, a dalej Brynica wpada do Przemszy. Badanie pobranych próbek wody ma dać odpowiedź na pytanie, jakiego rodzaju jest to skażenie i w jakim stężeniu.

Śląskie służby o zanieczyszczeniu rzeki

Problemem jest bliskość ścieku wodnego - potwierdził wojewoda śląski Marek Wójcik. Wójcik zapewnił też, że "nie stwierdzono przekroczenia stężeń niebezpiecznych substancji w Siemianowicach i okolicznych miejscowościach". 

Próbki wody między innymi z Brynicy pobrał Śląski Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. Monitoring będzie prowadzony aż do czasu, kiedy sytuacja całkowicie się ustabilizuje. Dopływ zanieczyszczeń do Brynicy i dalej Przemszy i Wisły został zamknięty. Straż pożarna postawiła zapory, które wychwytują zanieczyszczenia. 

Jednocześnie następuję naturalny proces, czyli rozcieńczanie zanieczyszczeń - mówiła na konferencji prasowej Agata Bucko-Serafin, szefowa WIOŚ w Katowicach. 

Na wszelki wypadek zaapelowała, by nie wchodzić do zanieczyszczonej rzeki i uważać, żeby zwierzęta nie piły z niej wody. 

Bucko-Serafin uspokajała też: To są wody, które nie zasilają żadnych ujęć. To są wody, które w największym stężeniu, czyli w miejscu, gdzie to się stało, nie mają wpływu na jakość wody pitnej.