Naczelnik wydziału zarządzania kryzysowego Urzędu Miasta Bielska-Białej został zawieszony w wykonywaniu obowiązków służbowych przez prezydenta Jarosława Klimaszewskiego. Sprawa jest wynikiem zamieszania związanego z alertem RCB, który po awarii wodociągów powinien ostrzec mieszkańców przez zagrożeniem, ale nie został wysłany.
Klimaszewski w sobotę informował, że miastu odmówiono użycia systemu. W poniedziałek rzecznik śląskiego urzędu wojewódzkiego Alina Kucharzewska zaprzeczyła temu, wskazując, iż miasto ostatecznie samo zrezygnowało z wysłania powiadomień.
Jarosław Klimaszewski w oświadczeniu wydanym we wtorek przeprosił bielszczan za sytuację. Wskazał w nim, że słowa - dotyczące odmowy użycia alertu RCB - oparł na raporcie przygotowanym przez wydział zarządzania kryzysowego urzędu.
Wynikało z niego jednoznacznie, że mimo podjętych prób wykorzystania rządowego systemu powiadamiania mieszkańców odmówiono nam jego użycia. (...) Wiele wskazuje na to, że przedstawiony mi przez wydział zarządzania kryzysowego przebieg rozmów ze służbami wojewody w znaczący sposób rozmija się ze stanem faktycznym. W konsekwencji komunikaty, dotyczące alertu RCB, (...) wprowadziły w błąd. Jest mi bardzo przykro z tego powodu i chciałbym serdecznie przeprosić - oznajmił Jarosław Klimaszewski.
Prezydent wystąpił do służb wojewody z prośbą o udostępnienie nagrań z rozmów telefonicznych, aby w pełni wyjaśnić sprawę. Do czasu uzyskania rzetelnych i prawdziwych danych zawiesiłem w wykonywaniu obowiązków służbowych naczelnika wydziału zarządzania kryzysowego - oświadczył.
W połowie minionego tygodnia doszło do zanieczyszczenia wody w wodociągu. Do wielu tysięcy odbiorców w sporej części miasta dostarczana była z sieci firmy Aqua brudna woda o nieprzyjemnym zapachu. Sanepid w czwartek zakazał jej spożycia i używania do higieny osobistej. Przyczyną zanieczyszczenia były prace remontowe przy magistrali z ujęcia w dzielnicy Wapienica. W pobranych próbkach wody wykryto styren, który pochodził z rękawa użytego do renowacji. Prace wykonywała firma wybrana w przetargu. Po przepłukaniu sieci w sobotę po południu Sanepid wydał decyzję, że woda nadaje się do picia.
Klimaszewski w sobotę informował, że miasto otrzymało odmowę użycia systemu alertów. Chcieliśmy skorzystać z rządowego sytemu (...), ale nie uzyskaliśmy na to zgody. Dlatego o awarii i jej skutkach informowaliśmy za pośrednictwem lokalnych mediów, a także przy użyciu radiowozów straży miejskiej wyposażonych w system nagłaśniający - pisał wówczas w mediach społecznościowych.
W poniedziałek rzecznik śląskiego urzędu wojewódzkiego Alina Kucharzewska zaznaczyła, że tuż po otrzymaniu informacji o awarii sieci wodociągowej wojewoda niezwłocznie skontaktował się z Klimaszewskim i był w bezpośrednim kontakcie.
Służby kryzysowe miasta zwróciły się z prośbą o wysłanie alertu RCB do mieszkańców. Ze względu na to, że nie jesteśmy operatorami tego systemu - będącego systemem szczebla krajowego - zwróciliśmy się do Rządowego Centrum Bezpieczeństwa, które odpowiada za alert RCB. Jednakże w trakcie konsultacji z RCB miasto Bielsko-Biała odstąpiło od swego wniosku. Dodam, że służby kryzysowe wojewody po otrzymaniu informacji o awarii wodociągowej opublikowały natychmiast komunikat w Regionalnym Systemie Ostrzegania wraz z szczegółowymi informacjami i ograniczeniami - wyjaśniła Kucharzewska.
We wtorek bielska prokuratura okręgowa poinformowała, że przejmuje od prokuratury rejonowej Bielsko-Biała Południe sprawę zanieczyszczenia wody dostarczanej do odbiorców w tym mieście.
Jeszcze w poniedziałek zostało wszczęte śledztwo w prokuraturze rejonowej Bielsko-Biała Południe, ale jako okręg przejmujemy to postępowanie - powiedziała Agnieszka Michulec.
Jak wyjaśniła, śledczy z prokuratury okręgowej zamierzają zmodyfikować początkowo przyjętą kwalifikację. Z całą pewnością będą to przestępstwa przeciwko ochronie środowiska (...), a także w kierunku sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia wielu osób oraz mienia w wielkich rozmiarach poprzez uszkodzenie urządzenia użyteczności publicznej dostarczającego wodę. Formalnie przejęcie dokona się najprawdopodobniej jeszcze we wtorek - powiedziała Michulec.
Za sprowadzenie niebezpieczeństwa można trafić do więzienia na osiem lat. Jeśli doszło do tego nieumyślnie, kara sięga trzech lat.