Sąd Apelacyjny w Białymstoku uniewinnił w czwartek 18-latka, który w szamotaninie na ulicy w Giżycku użył noża i zranił napastnika próbującego go dusić. Uznał, że oskarżony działał w granicach obrony koniecznej i tym samym nie popełnił przestępstwa. Wyrok jest prawomocny.

Ostateczny wyrok w głośnej sprawie przekroczenia granic obrony koniecznej

Sąd uniewinnił 18-latka, który odparł atak nożem, argumentując, że "było to działanie w granicach obrony koniecznej". Tym samym sąd uwzględnił apelację obrońcy i zmienił wyrok pierwszej instancji, który skazał nastolatka na rok więzienia w zawieszeniu.

Do szarpaniny między dwoma mężczyznami doszło 5 lipca ubiegłego roku w Giżycku. Zaatakowany 18-latek - broniąc się - użył noża i zadał napastnikowi dwa ciosy, m.in. w klatkę piersiową. Obrażenia były poważne, zagrażały życiu.

Różne interpretacje zdarzenia w Warmińsko-Mazurskiem

Prokuratura Rejonowa w Giżycku sformułowała zarzut "spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu". Ustalono, że 18-latek, odpierając bezpośredni bezprawny zamach na swoje zdrowie, przekroczył jednak granice obrony koniecznej, bo zastosował "sposób obrony niewspółmierny do niebezpieczeństwa zamachu". 

Stosując nadzwyczajne złagodzenie kary, w marcu Sąd Okręgowy w Olsztynie nieprawomocnie skazał chłopaka na rok więzienia w zawieszeniu na cztery lata. Miałby on też zapłacić 5 tys. zł zadośćuczynienia poszkodowanemu, a w ramach zawieszenia wykonania kary m.in. kontynuować naukę, powstrzymywać się od nadużywania alkoholu i używania środków odurzających.

Sąd apelacyjny jednak inaczej ocenił działanie 18-latka. Uznał, że jego zachowanie mieściło się w granicach obrony koniecznej. Sędzia zwracał uwagę, że co prawda 18-latek doznał jedynie niezbyt poważnych obrażeń, a pokrzywdzony - pchnięty nożem - dużo poważniejszych ran, zagrażających nawet życiu, to jednak – jak mówił – "naturalnym jest, że w przypadku obrony koniecznej można poświęcić dobro napastnika o wyższej wartości niż dobro bronione przed zamachem". Przypominał też, że chłopak sięgnął po nóż, gdy był duszony.

Akcja obronna, którą podjął, pozostawała zatem w ewidentnym związku z sytuacją faktyczną, a samo użycie noża mieściło się w granicach obrony koniecznej – uzasadniał ostatecznie sędzia Dunikowski.