"Około 4-letni chłopiec przyszedł do sklepu, chyba nie mówi po polsku, nie wie, gdzie są jego rodzice..." - tak brzmiała informacja, jaką przekazała oficerowi dyżurnemu w Iławie pracownica sklepu. Okazało się, że chłopiec w trakcie spaceru uciekł swoim rodzicom. Cały i zdrowy wrócił do domu.
W Nowy Rok za raz po południu policjanci w Iławie otrzymali zgłoszenie o samotnie spacerującym po mieście kilkulatku. Chłopcem zainteresowała się pracownica lokalnego sklepu. Policjantom zgłosiła, że chłopiec nie jest w stanie powiedzieć, gdzie mieszka i nie wie, gdzie są jego rodzice.
Chłopcem zaopiekował się wysłany na miejsce patrol policji.
Mundurowym udało się ustalić, gdzie mieszka chłopczyk. Odprowadzając dziecko do domu, spotkali jego zmartwioną mamę. Kobieta powiedziała, że jakiś czas wcześniej była z mężem i synem na spacerze w lesie. Kiedy wracali przez ogródki działkowe, chłopiec pobiegł przodem, zamknął przed swoimi rodzicami furtkę na klucz, powiedział "pa, pa" i uciekł.
Rodzice wybiegli przez inne wyjście z działek i zaczęli szukać chłopca. To właśnie w trakcie poszukiwań spotkali ich odprowadzający chłopczyka policjanci.