Co najmniej 13 osób zginęło, a ponad 30 zostało rannych w wyniku zawalenia się części dachu dworca kolejowego w serbskim Nowym Sadzie. "Niestety, nie jest to ostateczna liczba ofiar śmiertelnych tragedii" - powiedział minister spraw wewnętrznych Serbii Ivica Daczić.

Do zdarzenia doszło w piątek w położonym na północy Serbii Nowym Sadzie. Po godz. 12:00 runęła przednia część dachu, mieszcząca się nad głównym wejściem do budynku dworca.

Nadawca publiczny RTS przekazał, że w momencie zarwania się konstrukcji na ławkach pod nią siedziało bardzo dużo osób; wielu też kupowało bilety.

Świadkowie podkreślili, że w chwili wypadku pod dachem przebywali również uczniowie wracający do domów w okolicznych miejscowościach.

Na miejsce skierowano liczne karetki pogotowia, wozy strażackie oraz ciężki sprzęt do usuwania gruzu.

Minister spraw wewnętrznych Serbii Ivica Daczić przekazał, że zginęło co najmniej 13 osób. Biorąc pod uwagę ciężar konstrukcji, od początku przypuszczano, że liczba zabitych będzie większa niż liczba rannych (pod gruzami - przyp. red.), co niestety okazało się prawdą. Na razie wydobyto 13 ciał - powiedział.

Dodał, że spod gruzów wyciągnięto trzy osoby; przebywają one obecnie w szpitalu. Dyrektor ośrodka Vesna Turkolov ogłosiła, że wszyscy z nich znajdują się w bardzo ciężkim stanie i obecnie trwają operacje dwójki pacjentów.

Ja sam widziałem jedno ciało, które nadal znajduje się pod tymi ruinami - ciało, do którego obecnie praktycznie nie można dotrzeć. Nie daje ono żadnych oznak życia. Niestety, ofiar będzie więcej - przyznał szef serbskiego MSW.

Wcześniej burmistrz Nowego Sadu Milan Dziurić poinformował, że ponad 30 osób zostało rannych.

Na ziemię spadła ogromna ilość betonu. Staramy się dotrzeć do ofiar tak szybko i sprawnie, jak to możliwe - powiedziało telewizji Nova źródło w serbskich służbach ratunkowych.

Władze Nowego Sadu ogłosiły trzydniową żałobę w związku z tragedią. Szpital, do którego przewożone są ofiary wypadku, zaapelował do mieszkańców miasta o oddawanie krwi. Serbskie media udostępniły zdjęcia potwierdzające to, że wiele osób odpowiedziało na wezwanie i przed budynkiem placówki ustawiły się kolejki chętnych do pomocy ofiarom.

Przy dworcu trwa akcja poszukiwawczo-ratownicza. Ciężki sprzęt usuwa pozostałości zawalonej przedniej części dachu budynku.

Mieszkańcy drugiego największego miasta Serbii zebrali się wieczorem w pobliżu miejsca wypadku, by zapalić znicze dla ofiar.

Feralnej części dachu nie wyremontowano

Dworzec kolejowy w Nowym Sadzie otwarto w lipcu bieżącego roku po generalnym remoncie, za który - jak przypomniała telewizja N1 - odpowiadało chińskie konsorcjum CRIC&CCCC.

Koleje państwowe Serbii ogłosiły w piątek, że zawalona część dachu nie była jednak przedmiotem ostatnich prac rekonstrukcyjnych budynku.

Opozycja na poziomie lokalnym oraz centralnym Serbii wezwała do pilnego przeprowadzenia śledztwa i dokładnego zbadania prac rekonstrukcyjnych.

Ugrupowania te oskarżyły sprawująca władzę w mieście i w państwie o zaniedbania, które doprowadziły do wypadku.

Premier Serbii i były burmistrz Nowego Sadu Milosz Vuczević zapewnił, że "zrobi wszystko, żeby znaleźć odpowiedzialnych".