Policja uspokaja: drugi z agresywnych owczarków belgijskich, które zaatakowały mężczyznę w powiecie lubartowskim też jest martwy. Mieszkańcy wsi, w których w zeszłym tygodniu znaleziono zwłoki dwóch mężczyzn, bali się wychodzić z domów i poruszać po otwartych przestrzeniach.
Pod koniec lipca przy drodze gruntowej w gminie Jeziorzany znaleziono zwłoki 48-latka. Prawdopodobnie psy zaatakowały go, kiedy jechał na rowerze. Według wstępnych wyników sekcji zwłok przyczyną zgonu mężczyzny było wykrwawienie spowodowane przegryzieniem tętnicy udowej. Kilka dni później na polu zboża w Jeziorzanach znaleziono ciało 67-letniego mieszkańca tej gminy z licznymi ranami. Śledczy przypuszczali, że on także został zaatakowany przez tę samą parę owczarków belgijskich. Ale wykonana w poniedziałek sekcja zwłok nie wskazała na to, żeby przyczyną śmierci mężczyzny było pogryzienie przez psy. Ciało mężczyzny było w dużym stopniu rozkładu, stąd pojawiła się taka sugestia.
Policjanci znaleźli agresywne psy na jednej z posesji. Podjęto próbę ich uśpienia, a potem zadecydowano o ich odstrzale. Jeden został odstrzelony na miejscu, a drugi został postrzelony i uciekł.
Jak zapewnia nadkomisarz Andrzej Fijołek, rzecznik komendanta wojewódzkiego policji w Lublinie zwłoki postrzelonego psa były widziane w rzece. Ponadto do zdarzenia doszło już tydzień temu, więc gdyby pies żył, to z pewnością ktoś by go zauważył - dodaje nadkomisarz Andrzej Fijołek. Informację, że pies jest martwy przyjmujemy jako pewną. Nie ma więc powodu do paniki - podkreślił.
Prokuratura Rejonowa w Lubartowie w czwartek złożyła zażalenie na decyzję sądu o niezastosowanie tymczasowego aresztu dla właściciela psów. Odwołaniem zajmie się Sąd Okręgowy w Lublinie jednak terminu posiedzenia w tej sprawie na razie nie wyznaczono.