Mistrz olimpijski w skokach narciarskich z 1972 roku Wojciech Fortuna wciąż nie może ochłonąć po zwycięstwie Kamila Stocha w Soczi. Jak podkreślił złoty medalista z Sapporo, wczorajszy konkurs był jednym z najpiękniejszych, jakie widział. "Byłem pierwszy i przez 42 lata jedyny, a teraz mam wreszcie następcę" - cieszył się wzruszony Fortuna.
Po raz kolejny podkreślił, że w Stochu widział swojego następcę od wielu lat. Tak jak i w Małyszu, któremu pechowo się tego złota nie udało zdobyć. Moje doświadczenie ze skoczni mówiło mi o Kamilu: to właśnie on! Cieszę się, że moje dobre wróżby sprawdziły się już częściowo w ubiegłym roku, gdy sięgnął po tytuł mistrza świata - zauważył były skoczek mieszkający obecnie w Gorczycy na Podlasiu.
Dodał ze śmiechem, że znów pokusi się o prorokowanie i widzi wielkie medalowe szanse w kolejnym z olimpijskich występów polskich skoczków. Myślę, że w sobotę będzie złoto na dużej skoczni, ponieważ na takich obiektach Kamil jest jeszcze lepszy - stwierdził krótko.
Niestety mistrz olimpijski z Sapporo nie ma podobnej pewności, co do podium dla drużyny 17 lutego. Chociaż muszę przyznać, że wczoraj cała czwórka zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie! Jednak trzeba pamiętać, że na takiej imprezie jak igrzyska, żeby włączyć się pewnie w walkę o medale, trzeba mieć bardzo równą ekipę. Gdyby wczoraj wszyscy byli w piętnastce, to niemal nie miałbym wątpliwości, że znajdą się w najlepszej trójce - zauważył.
Mam jednak wciąż nadzieję, że Kubacki i Żyła poukładają sobie to wszystko w głowach, a trener Kruczek podejmie dobrą decyzję i po prostu nie będę miał tym razem racji. Życzę im i sobie tego z całego serca, bo znów są tak blisko sukcesu jak przed rokiem na MŚ we Włoszech - podsumował Fortuna.
(MRod)