"Nie było łatwo. Czuję się mocno osłabiony. Trzy skoki w niedzielę były dużym wyzwaniem. Próby były dobre technicznie, ale brakowało siły" – mówił Kamil Stoch podsumowując swoje występy w Sapporo. Trzykrotny mistrz olimpijski zajął w niedzielę szóste miejsce. Najlepszy z Polaków był Piotr Żyła, który uplasował się na czwartej pozycji.
Kamil Stoch przyznał, że trzy niedzielne skoki w konkursie Pucharu Świata w Sapporo stanowiły dla niego spore wyzwanie ze względu na osłabienie spowodowane przeziębieniem. Analizując swój występ zaznaczył, że "nogi pracowały tak, jak miały", ale nie czuł "wewnętrznej siły".
Jak wspomniał nasz mistrz wiele energii kosztowały go dwa skoki w sobotnim konkursie, zwłaszcza ten finałowy, w którym wynikiem 148,5 m ustanowił rekord olimpijskiego obiektu w Sapporo.
Było pewne ryzyko, ale nie po to przejechałem taki kawał drogi, by leżeć w hotelu. Podejmowałem decyzje zależnie od tego, jak się czułem. Teraz najważniejsze, by jak najszybciej wrócić do pełni sił, bo na razie czuję się wypluty z energii - dodał.
To były zwariowane zawody, dużo zmiennych, wiatr kręcił, ale pomimo tego konkurs zakończył się dla mnie niesamowicie. Z mojej perspektywy ten rekordowy skok był super, zwłaszcza na progu. A potem warunki były bardzo korzystne, miałem bardzo mocny wiatr pod narty i aż czułem, że mnie rozrywa na sam koniec. Ciśnienia było bardzo dużo, trochę jak na skoczni do lotów. Ale pomimo tego udało mi się dobrze dojść do lądowania i z tego też jestem zadowolony. Nogi pozostały całe, chociaż trochę mi się trzęsły - tłumaczył Stoch.
Przypomnijmy, że Kami Stoch jest obecnie trzeci w klasyfikacji generalnej PŚ, za Japończykiem Ryoyu Kobayashim i Austriakiem Stefanem Kraftem. W przyszłym tygodniu w programie cyklu są trzy indywidualne konkursy na mamucim obiekcie w niemieckim Oberstdorfie.