​Tajemnica Stonehenge rozwiązana? Tak przynajmniej donoszą brytyjskie media, relacjonując najnowsze ustalenia uczonych z uniwersytetów w Londynie i walijskim Aberystwyth. Opublikowano je w renomowanym czasopiśmie "Archaeology International".

Definitywne teorie na temat pochodzenia Stonehenge pojawiają się w przestrzeni naukowej regularnie jak bumerang, a argumenty wspierające każdą nową tezę wydają się przekonujące.

Tak jest i w tym przypadku. Kluczem do rozwiązania zagadki ma być pochodzenie olbrzymich głazów - centralny przewieziono z oddalonej o 700 km Szkocji, a te mniejsze wydobyto w Walii, 200 km od miejsca, gdzie zbudowano kamienny.

Można sobie wyobrazić pradawnych Szkotów transportujących olbrzymi ołtarz drogą morską i pradawnych Walijczyków toczących kilometrami głazy na drewnianych balach w jednym tylko celu - zdaniem uczonych Stonehenge miał być symbolem jedności szczepów zamieszkujących tysiące lat temu obecne tereny Wielkiej Brytanii. To miał być ich wspólny projekt.

Inne tezy

Teorii jest bardzo dużo. Ta najbardziej przekonująca utrzymuje, że Stonehenge powstało w celach rytualnych i było prawdopodobnie świątynią Słońca.

Do dziś wokół neolitycznego kręgu w czasie przesilenia, czyli zrównania dnia z nocą, gromadzą się współcześni druidzi, którzy uważają się za spadkobierców prastarych kultur zamieszkujących Wyspy Brytyjskie.

Zdecydowanie rewolucyjnym elementem, który zapoczątkował wysyp nowych teorii, było odkrycie, że centralny, największy głaz Stonehenge pochodzi z kamieniołomów w Szkocji. Potwierdziły to badania jego składu chemicznego w porównaniu z rodzajem kamienia występującego na północy kraju.

Jak zaznaczają komentatorzy, Stonehenge ma 5 tys. lat i co najmniej przez drugie tyle strzec będzie swoich tajemnic. Pospekulować jednak nie zaszkodzi.

Opracowanie: