Największy cyberatak, przeprowadzony przez rosyjskich hakerów, zawiesił funkcjonowanie kluczowych systemów z rejestrami państwowymi Ukrainy. Hakerzy twierdzą, że zniszczyli wszystkie dane, do których mieli dostęp, w tym kopie zapasowe na serwerach w Polsce - przekazał w piątek portal Ukrainska Prawda.

Rosyjski cyberatak na Ukrainę

Piątek to 1031. dzień wojny Rosji przeciw Ukrainie. To właśnie dziś wicepremier Ukrainy poinformowała o rosyjskim cyberataku.

Wicepremier i minister sprawiedliwości Ukrainy Olha Stefaniszyna oświadczyła, że cyberatak doprowadził do tymczasowego zawieszenia Jednolitego i Państwowego Rejestru, które podlegają jej resortowi. Ustalono, że atak został zorganizowany przez rosyjskich hakerów w celu zakłócenia funkcjonowania kluczowych usług rządowych.

"Obecnie, wraz z zespołem i specjalistami z innych służb, koordynujemy wysiłki w celu przeciwdziałania cyberatakowi i przywrócenia systemów. Jest już jasne, że atak został przeprowadzony przez Rosjan w celu zakłócenia działania infrastruktury krytycznej państwa" - napisała Stefaniszyna na Facebooku.

Sparaliżowali systemy na dwa tygodnie

Rosjanie zaatakowali rejestry aktów stanu cywilnego i nieruchomości, a także rejestr osób prawnych i przedsiębiorców indywidualnych. Na przywrócenie normalnej działalności tych serwisów potrzeba dwóch tygodni.

Hakerzy, którzy wzięli na siebie odpowiedzialność za atak, twierdzą, że ukradli i usunęli łącznie ponad 1 miliard wierszy danych, w tym dane przechowywane w Polsce.

Na konferencji prasowej Stefaniszyna uchyliła się od odpowiedzi na pytanie o możliwe cyberataki na ukraiński serwer zapasowy, który znajduje się w Polsce. Nasze serwery nie są zlokalizowane w jednym miejscu. To był zmasowany atak na całą infrastrukturę. Nie chcę teraz komentować szczegółów - zaznaczyła.

Wróg próbuje wykorzystać tę sytuację w swoich operacjach informacyjnych, aby zasiać panikę wśród obywateli Ukrainy i za granicą - powiedziała Stefaniszyna, która jako wicepremier nadzoruje integrację europejską i euroatlantycką oraz kieruje ministerstwem sprawiedliwości.

Dane na serwerach w Polsce

Polskie Ministerstwo Cyfryzacji nie potwierdza, czy zniszczono dane na serwerach zapasowych w Polsce. Wskazało jednak, że to strona ukraińska zarządza swoimi systemami IT w Polsce, a strona polska nie ma do nich dostępu, w tym do danych, które są w nich przetwarzane. 

"Cała odpowiedzialność za zarządzanie, monitorowanie i kontrolę infrastruktury oraz przetwarzanych informacji spoczywa tylko na stronie ukraińskiej. Dlatego nie możemy potwierdzić, czy doszło do ataku na serwery zapasowe w Polsce" - wyjaśnił resort w komentarzu przesłanym PAP.

Przygotowywany od tygodni

Największy cyberatak na ukraińskie rejestry państwowe był przygotowywany od kilku miesięcy - poinformowała Służba Bezpieczeństwa Ukrainy na konferencji prasowej. SBU dodała, że nie może podać szczegółów na temat jego przygotowania.

Poinformowano, że w związku z cyberatakiem wszczęto postępowanie karne, a za atakiem może stać grupa hakerska rosyjskiego wywiadu wojskowego.

Wszystkie rejestry są obecnie zawieszone. SBU nie była w stanie odpowiedzieć, czy wróg uzyskał dostęp do informacji z rejestrów.