Zamiast trzech, tylko jeden samolot wyleci we wtorek i w środę z Polski do Londynu i z powrotem. Władze lotniska Heathrow zdecydowały o ograniczeniu ruchu lotniczego wszystkich przewoźników o dwie trzecie. Winne są śnieżyce. W Londynie na powrót do kraju wciąż czeka prawie pięciuset Polaków. Z gigantycznymi opóźnieniami i odwoływaniem lotów musieli się zmierzyć podróżni w wielu portach w Europie.
Problemy z lotem do Warszawy nie ominęły podróżujących z Frankfurtu, Brukseli i Paryża, bo i ich loty zostały odwołane. Paryskie lotnisko Charlesa de Gaulle'a zostało wprawdzie w poniedziałek po południu otwarte, ale ruch na nim jest poważnie ograniczony, a opóźnienia lotów wynoszą około godziny.
Anulowanie lotów w jedną stronę wiąże się oczywiście z odwołaniem tych powrotnych, zatem w poniedziałek na Okęciu anulowano rejsy do Paryża, Brukseli, Frankfurtu i na Heathrow.
Opóźnienia we Frankfurcie i Düsseldorfie wynoszą średnio 240 i 160 minut i - choć prognozy na wtorek są dobre - trzeba się liczyć z tym, że rozładowanie lotniskowych korków potrwa przynajmniej do samych świąt.
Z powodu ataku zimy w poniedziałek odwołano również 13 z 52 pociągów Eurostar, które łączą Wielką Brytanię m.in. z Francją i Belgią. Poza tym jako środek ostrożności firma Eurostar wprowadziła ograniczenia prędkości w pociągach. Przez to podróż wydłużyła się nawet o dwie godziny.
Eurostar doradza ponadto pasażerom, którzy zrobili rezerwację na podróż przed świętami, by zmienili plany i rozważyli inną formę transportu. Do końca tego tygodnia usługi Eurostar będą ograniczone - poinformowała firma na swojej stronie internetowej. Klientów wezwano również, by nie przychodzili na paryski Dworzec Północny oraz londyński terminal St Pancras, gdzie w związku z opóźnieniami w kilkusetmetrowych kolejkach stały na mrozie tysiące pasażerów. Niektórzy utknęli w kolejkach nawet na pięć godzin. Wolontariusze rozdawali im gorącą herbatę.
We wtorek - jak poinformował rzecznik Eurostar - odwołanych zostanie najprawdopodobniej kilkadziesiąt połączeń.
