Tysiące podróżnych koczują wciąż na lotniskach w zachodniej Europie. Atak zimy doprowadził do chaosu w Londynie, Paryżu, Amsterdamie i Brukseli. Na najruchliwszym lotnisku świata - podlondyńskim Heathrow - otwarty jest tylko jeden pas startowy. I to - oprócz mrozu - jest główną przyczyną odwołanych lotów i opóźnień. Brytyjczycy radzą sobie z paraliżem na wszelkie sposoby.
By rozładować korek, brytyjskie władze zniosły ograniczenia w ruchu pasażerskim nad Londynem. Samoloty będą mogły startować i lądować do pierwszej w nocy. Linie British Airways zmuszone były natomiast odwołać wszystkie dzisiejsze rejsy na trasach europejskich z Heathrow. Usiłują w ten sposób zapewnić ograniczony serwis dla pasażerów udających się do Stanów Zjednoczonych i Azji.
O wiele lepiej sytuacja wygląda w innych portach lotniczych. Otwarte są Gatwick, Stansted i Luton, choć trzeba się tam liczyć ze znacznymi opóźnieniami.
Burmistrz Londynu Boris Johnson jest oburzony sytuacją, w jakiej znalazły się dziesiątki tysięcy pasażerów usiłujących opuścić miasto na święta. Jego zdaniem, w XXI wieku usunięcie stosunkowo niewielkiej warstwy śniegu z płyty lotniska powinno być zadaniem wykonalnym.
To cud, że wróciliśmy do Warszawy - usłyszał reporter RMF FM od rzecznika polskiego LOT-u, któremu udało się wydostać z Londynu. Niestety nie ma pewności, czy drugi samolot naszych linii, który miał polecieć do Londynu i przywieźć ponad 100 pasażerów dostanie zgodę na lot.
Sytuacja na polskich lotniskach nie wygląda najlepiej. Jeszcze żaden z trzech samolotów do Londynu nie odleciał dzisiaj z Warszawy. Nie wiadomo też, czy lot z godziny 14 poleci wieczorem, czy nie, trzeci ma zostać anulowany. Z Warszawy nie poleciały też samoloty do Frankfurtu i Zurychu. Oprócz tego odwołano przyloty z Wiednia i Paryża.
W Gdańsku odwołano przyloty z Frankfurtu, nie wystartuje więc samolot powrotny a także rejs do Monachium. W Krakowie odwołano przylot z Paryża. Z Wrocławia z opóźnieniem, ale ma odlecieć samolot na londyńskie lotnisko Stansted. A na Heathrow, gdzie panuje prawdziwe zamieszanie zabrakło po prostu sprzętu i ludzi. Nieodśnieżone drogi kołowania pokryły się lodem i pół Europy ma poważne kłopoty z podróżowaniem.