Egipskie władze wykryły izraelską siatkę szpiegowską. Jej agenci mieli - zdaniem miejscowych mediów - przekazywać informacje na temat wojska, które przejęło tymczasowo władzę w Egipcie po ustąpieniu w lutym prezydenta Hosniego Mubaraka.
Prokuratorzy egipscy przesłuchują obecnie Jordańczyka podejrzanego o przynależność do siatki szpiegowskiej. Nazwisko zatrzymanego nie jest ujawniane ze względu na dobro śledztwa. Wiadomo jedynie, że przyjechał on do Kairu po 25 stycznia, kiedy trwały już antyprezydenckie wystąpienia, i podawał się za biznesmena zainteresowanego inwestycjami.
34-letni mężczyzna miał m.in. przekazać Izraelowi nagrania rozmów telefonicznych przedstawicieli egipskich władz. Miejscowy kontrwywiad przechwycił sprzęt elektroniczny, którym posługiwał się podejrzany o szpiegostwo.
W związku z tą sprawą służby specjalne poszukują także jednego Egipcjanina i dwóch Izraelczyków.
W ostatnich miesiącach w Egipcie wzrosły obawy przed infiltracją ze strony Izraela. Pod koniec ubiegłe go roku, a więc jeszcze przed wybuchem masowych protestów przeciwko Mubarakowi, aresztowano Tareka Abdelrazeka, który według państwowych egipskich mediów miał się przyznać do współpracy z Mosadem.
Podczas niepokojów w Kairze egipskie służby specjalne aresztowały korespondenta kanału 10. izraelskiej telewizji za filmowanie i fotografowanie oddziałów wojskowych. Został wydalony z kraju, podobnie jak trzej inni członkowie ekipy programu 2. Egipska telewizja poświęciła im sporo uwagi, a policjanci pokazywali przed kamerami paszporty zatrzymanych.