Trzy lata po zamachu bombowym Andersa Breivika na budynki rządowe w Oslo, wyburzono jeden z uszkodzonych biurowców. Do marca mają zostać rozebrane jeszcze dwa budynki: ministerstwa zdrowia i pracy. Tymczasem norweska prasa pisze, że skazany na 21 lat więzienia zamachowiec stwarza problemy pilnującym go strażnikom.
Budynek, znajdujący się w dzielnicy rządowej stolicy Norwegii, został poważnie uszkodzony po wybuchu bomby, podłożonej w 2011 roku przez Andersa Breivika. Kolejne dwa obiekty mają zostać rozebrane w najbliższych miesiącach.
W wyniku eksplozji uszkodzonych zostało w sumie 9 gmachów ministerialnych.
Sześć biur architektonicznych opracowuje już plany zagospodarowania terenu. "Nowa" dzielnica ma być gotowa za 10 lat.
W wyniku zamachów Andersa Breivika na budynki rządowe w Oslo oraz na wyspie Utoya zginęło 77 osób. Zamachowiec został skazany na 21 lat więzienia.
Jak piszą z kolei norweskie media, w ostatnim czasie Breivik był kilkakrotnie przewożony między więzieniami w Ila i Skien. Przedstawiciele służby więziennej utrzymują, że chodzi o zachowanie środków bezpieczeństwa. Tymczasem gazeta "Verdens Gang" twierdzi, że Breivik wykańcza psychicznie pilnujących go strażników. "Ma osobowość manipulatora" - pisze gazeta, powołując się na swoje źródła.
Ponadto Brevik prowadzi szeroką korespondencję. Do obowiązków strażników należy między innymi czytanie listów przed ich wysłaniem. Wynika z nich, że człowiek odpowiedzialny za śmierć 77 osób - w większości dzieci - nie ma wyrzutów sumienia.
Jego obrońca nie chce komentować sprawy, ale jak stwierdził, "rozumie strażników". Rozumiem, że Breivik jest bardzo wymagającym więźniem - powiedział Geir Lippestad gazecie.