"Doskonale rozumiemy, że poradzić sobie z terrorystycznym zagrożeniem i pomóc milionom ludzi, którzy stracili dach nad głową, można jedynie łącząc wysiłki całej społeczności międzynarodowej" - stwierdził Władimir Putin na nieformalnym spotkaniu z przywódcami Brazylii, Indii, Chin i RPA, do którego doszło na marginesie szczytu G20 w Antalyi. Z kolei rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow, pytany w kuluarach szczytu, czy po tragicznych zamachach w Paryżu dojdzie do zbliżenia USA i Rosji, odpowiedział, że jest za wcześnie, by o tym mówić.

"Doskonale rozumiemy, że poradzić sobie z terrorystycznym zagrożeniem i pomóc milionom ludzi, którzy stracili dach nad głową, można jedynie łącząc wysiłki całej społeczności międzynarodowej" - stwierdził Władimir Putin na nieformalnym spotkaniu z przywódcami Brazylii, Indii, Chin i RPA, do którego doszło na marginesie szczytu G20 w Antalyi. Z kolei rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow, pytany w kuluarach szczytu, czy po tragicznych zamachach w Paryżu dojdzie do zbliżenia USA i Rosji, odpowiedział, że jest za wcześnie, by o tym mówić.
Prezydent Rosji Władimir Putin /YURI KOCHETKOV /PAP/EPA

Widzieliśmy wszyscy okropność tego, co się stało w Paryżu. Współczujemy ludziom, lecz zawsze opowiadamy się za połączeniem wysiłków w celu efektywnej walki z zagrożeniem terrorystycznym - mówił w Antalyi Putin. Zaznaczył przy tym, że należy działać zgodnie z Kartą Narodów Zjednoczonych, przestrzegając norm międzynarodowych i szanując suwerenność każdego państwa.

W Moskwie głos zabrał natomiast wiceszef rosyjskiego MSZ-etu Siergiej Riabkow. Jak stwierdził, liczy na to, że po zamachach zmieni się sytuacja polityczna - co miałoby oznaczać zmianę priorytetów Stanów Zjednoczonych i pozostałych państw NATO.

Wpływowy rosyjski deputowany Aleksiej Puszkow wyjaśnił wprost, że zamiast oddawać się rusofobii NATO powinno objawić Państwu Islamskiemu wojnę. Dla walki z zagrożeniem terrorystycznym należy odrzucić spory z Rosją, odłożyć je na drugi plan i utworzyć wspólny front - powiedział.

Równocześnie jednak Puszkow twierdzi, że odpowiedzialność za zamachy w Paryżu obciąża Stany Zjednoczone z powodu polityki, jaką prowadzą na Bliskim Wschodzie.

(edbie)