Złamany mostek i żebro - takie obrażenia po wypadku w Oświęcimiu miała premier Beata Szydło. Jak dowiedzieli się dziennikarze śledczy RMF FM, jest już opinia biegłych w tej sprawie.
Opinia ostatecznie potwierdza, że to zdarzenie trzeba było zakwalifikować właśnie jako wypadek. Obrażenia szefowej rządu - według ekspertów, z którymi rozmawialiśmy - należy nawet uznać, jako zagrażające życiu.
Oprócz tego poważnego złamania nogi doznał jeden z funkcjonariuszy BOR, jadących z Beatą Szydło. Teraz biegli starają się określić, czy drugi z funkcjonariuszy także miał poważne obrażenia - chodzi o uszkodzenie kręgów. Trzeba potwierdzić, czy ten uraz jest wcześniejszy czy z momentu wypadku.
Do wypadku doszło 10 lutego w Oświęcimiu. Policja podała, że rządowa kolumna trzech samochodów (pojazd premier Beaty Szydło jechał w środku) wyprzedzała fiata seicento; jego 21-letni kierowca przepuścił pierwszy samochód, a następnie zaczął skręcać w lewo i uderzył w auto szefowej rządu, które następnie uderzyło w drzewo.
Po incydencie Beata Szydło trafiła do szpitala; pod opieką lekarzy w Wojskowym Instytucie Medycznym w Warszawie przebywała do 17 lutego.
Cztery dni po wypadku prokuratorski zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku usłyszał kierowca fiata Sebastian K. Kierowca nie przyznał się do winy, prokuratura nie podawała treści jego wyjaśnień.
Śledztwo w sprawie wypadku zostało przedłużone do 10 sierpnia. Jak wyjaśniała prokuratura, było to spowodowane koniecznością przeprowadzenia dalszych czynności procesowych, w tym przesłuchania kolejnych świadków i uzyskania opinii biegłych.
Prowadzi je zespół trojga prokuratorów z Prokuratury Okręgowej w Krakowie. Nadzór nad śledztwem sprawuje Prokuratura Regionalna w Krakowie.
(az)