Zniszczone domy, stracone mienie, zanieczyszczona gleba - odbudowa miejscowości zalanych toksycznym czerwonym szlamem z huty aluminium w Ajka na zachodzie Węgier może potrwać nawet rok. Nikt jednak wciąż nie potrafi ocenić rozmiarów katastrofy. Wiadomo, że skutki będą bardzo poważne i odczuwalne przez wiele lat - donosi z Węgier reporter RMF FM.
Ekolodzy nie potrafią jeszcze ocenić wszystkich skutków katastrofy dla środowiska. Nikt nie potrafi także odpowiedzieć, jak wpłynie ona na zdrowie mieszkańców. Tak naprawdę na tym terenie nie powinna stanąć ludzka stopa, jednak mieszańcy nadal chcą tam żyć. Ratują więc dobytek, a raczej to co z niego zostało.
Czerwony szlam jest wszędzie - opisuje nasz specjalny wysłannik Maciej Pałahicki, który jest w miejscowości Kolontár, gdzie niemal całkowici zniszczonych zostało 30 domów. Fala toksycznych osadów zostawiła ślad na ścianie sięgający wyżej niż moja głowa - opowiada. Czerwona maź porwała i zniszczyła wszystko, co było na podwórku i wdarła się do domu. Do wysokości okien meble pokryte są szlamem.
Nie ma co ratować - mówią zdesperowani mieszkańcy Kolontár. Obok w garażu dwa samochody, które toksyczna fala postawiła jeden na drugim. A to, co udało się uratować ze zniszczonego domu zmieściło się w dwóch podróżnych torbach- opowiadają.
Mieszkańcom na miejscu pomaga wojsko i wolontariusze, są przedstawiciele organizacji humanitarnych. Większość prac wykonują jednak sami - brodzą w czerwonym szlamie najczęściej bez rękawiczek i masek.
A to bardzo niebezpiecznie - ostrzega w rozmowie z naszym dziennikarzem jeden z ratowników. Ten szlam zawiera sporo metali ciężkich, niewielki poziom substancji radioaktywnych, najgorsze jest jednak poziom PH, dlatego substancja ta dosłownie wypala rany na skórze.
Do domów - jak przewidują specjaliści - nie będzie można wrócić jeszcze przez wiele miesięcy, jeśli w ogóle.
Katastrofa na Węgrzech pochłonęła już cztery ofiary śmiertelne, sześć wciąż uważa się za zaginione. Obrażenia odniosło około 120 osób. Kilkaset rodzin trzeba było ewakuować. Władze w trzech komitatach (województwach) ogłosiły stan wyjątkowy.