Julia Tymoszenko domaga się unieważnienia wyników drugiej tury wyborów prezydenckich. Przegrała w niej z Wiktorem Janukowyczem różnicą ponad 3 procent głosów. Szefowa ukraińskiego rządu chce powtórki głosowania w całym kraju, bo - według niej - w trakcie wyborów doszło do istotnych naruszeń ordynacji wyborczej. Swoje żądania zawarła w pozwie złożonym w Wyższym Sądzie Administracyjnym w Kijowie.
Wśród najważniejszych naruszeń ordynacji Tymoszenko wymienia bezprawne dopisywanie wyborców do list głosujących. Według jej ocen w przededniu i w dniu wyborów znalazło się tam prawie 300 tysięcy osób więcej, niż zawiera tzw. Państwowy Rejestr Wyborców. Najwięcej dopisanych odnotowano w obwodach wschodniej i południowej Ukrainy - twierdzi Tymoszenko.
Sztab pani premier zaskarżył jednocześnie decyzję Centralnej Komisji Wyborczej, która pozwoliła na głosowanie w domu bez odpowiedniego zaświadczenia lekarskiego.
Tymoszenko uważa ponadto, że na wynik głosowania mogło wpłynąć dowożenie wyborców do lokali wyborczych autobusami wynajętymi przez sztab jej przeciwnika.
Wcześniej, tuż przed złożeniem pozwu, Tymoszenko oświadczyła, iż podczas drugiej tury wyborów prezydenckich doszło do systematycznych fałszerstw o ogromnych rozmiarach na korzyść Janukowycza.
Skargę na rezultat głosowania szefowa ukraińskiego rządu przekazała osobiście do Wyższego Sądu Administracyjnego w Kijowie. Pojawiła się tam późnym popołudniem w asyście deputowanych bloku politycznego jej własnego imienia. Przynieśli oni dwa kartonowe pudła z dokumentami na potwierdzenie naruszeń ordynacji w trakcie drugiej tury wyborów.