To bez wątpienia koniec jednej nadziei, ale też początek zupełnie nowej; Polski nie da się pogłębić i poszerzyć, poprzez jeszcze większą mobilizację elektoratów PiS i PO, w tej kampanii po obu stronach doszło to już do ściany - napisał Szymon Hołownia.

PKW podała rano, że danych z 99,97 proc. obwodów wyborczych wynika, że w drugiej turze wyborów prezydenckich ubiegający się o reelekcję prezydent Andrzej Duda zdobył 51,21 proc. głosów, a kandydat Koalicji Obywatelskiej Rafał Trzaskowski - 48,79 proc.



Do sprawy wyborów odniósł się na Facebooku Szymon Hołownia, który jako kandydat niezależny osiągnął trzeci wynik w wyborach 28 czerwca - uzyskał 13,87 proc. głosów.

Tak, to bez wątpienia koniec jednej nadziei. Ale też początek zupełnie nowej. Co się tak naprawdę wczoraj stało? Jasne: emocje, wiara, czynią cuda. Ale nie są w stanie zmienić zasad matematyki. Przecież jeśli do równania wstawiasz od lat te same dane, nie możesz otrzymać nowego wyniku. Polski nie da się pogłębić i poszerzyć, poprzez jeszcze większą mobilizację elektoratów PiS i PO. W tej kampanii po obu stronach doszła już do ściany. I co? I nic. Przeciąganie liny o pół procenta, o procent, w nadziei, że druga strona wymięknie, że padnie - nie zbuduje "święta demokracji". Bo co to za święto, gdy połowa rodziny ma "doła", a drugie pół - nie do końca zdrową satysfakcję z "doła" tamtych - napisał na Facebooku Hołownia.

O porażce Trzaskowskiego: Pokonał go negatywny elektorat jego partii

Podkreślił, że kiedy latem ubiegłego roku zaczynał pierwsze rozmowy o starcie w wyborach, przygotował dwustronicowy manifest, a pierwsze z jego założeń brzmiało: "Duda nie powinien być dłużej prezydentem, bo jest fatalny w tej roli", a drugie: "kandydat PO nigdy nie wygra z Dudą".

I nie wygrał. Nie dlatego, że zmobilizował za mało zwolenników. Przeciwnie - zmobilizował całkiem sporo. Pokonał go mur wzniesiony nie przez niego samego: negatywny elektorat jego partii. Ten scenariusz przewidzieliśmy zresztą u mnie w sztabie dwa miesiące temu, patrząc na badania, które pokazywały dla jak wielu Polaków przeszkodą nie do przeskoczenia jest etykieta "kandydat Platformy". Jasne, Duda, jako kandydat PiS, ma jeszcze większy elektorat negatywny. Ale ma też większy bazowy, pozytywny. W tej sytuacji strategicznym rozwiązaniem było zaproponowanie kandydata nie wywołującego alergii u tych, którzy wahali się do końca, a ostatecznie zagłosowali wczoraj na Dudę - napisał Hołownia.

Zaznaczył, że jego sztab "miał na stole badania", które pokazały dzisiejszy wynik. Takich ludzi znam, okazało się w tych dniach, takich wielu. Mówili mi, że nie mają wyboru. Że nie kochają PiS, ale nie wyobrażają sobie "powrotu PO". Wybrali gościa z PiS nie dla niego samego, ale żeby nie wybrać tego z PO - podkreślił.

Dziś ze strony co bardziej zapalczywych medialnych ministrantów PO zaczynają sypać się oskarżenia: "Gdyby tylko Hołownia mocniej poparł Trzaskowskiego!". Po pierwsze: prawie 90 proc. moich wyborców (ponad 2 mln osób), jak się okazuje, zagłosowało właśnie na niego (procentowo więcej, niż u któregokolwiek z kontrkandydatów, włączając Kosiniaka i Biedronia). Po drugie - choć Rafał Trzaskowski nie był moim kandydatem - mając świadomość stawki tych wyborów, otworzyłem mu przed drugą turą wszystkie drzwi, bez traktowania moich wyborców jak marionetek - napisał Hołownia.

Dodał, że sam zapowiedział, jak zagłosuje i tak zrobił oraz apelował o wysoką frekwencję.


"Polskę uratuje tylko ktoś ze świeżym spojrzeniem, kto zrozumie, że w tej ścianie są drzwi"

Według Hołowni, "PiS znów wygrał 500 tysiącami głosów, podobnie jak w 2015 r, a PO znów przegrała". A my możemy dalej, co wybory, obijać się o ściany i łkać nad tym, że zabrakło procenta. Taką Polskę uratuje od samej siebie tylko ktoś ze świeżym spojrzeniem, kto zrozumie, że w tej ścianie są drzwi. A kluczem do nich jest zrozumienie, że nie wystarczy już osiąganie mistrzostwa w mobilizacji swoich. Bo nie da się skleić Polski debatując z pustym pulpitem. Trzeba przejść na tę drugą stronę - nie z młotkiem do wybijania z głowy, nie z metkownicą by oznaczyć tych "ciemnych" tak by nie pomylili się z "oświeconymi", a z rozmową, z uznaniem niektórych racji, propozycją nowej drogi - podkreślił Hołownia.

Oświadczył, że chce innej Polski - "takiej która wie, że jedność to nie jednolitość, a pojednana różnorodność". Dlatego, jak zaznaczył, "szuka dziś ludzi gotowych popracować z nim nad tym, żeby te wybory były ostatnimi w tym stylu".

Przed nami zaczyna się dziś naprawdę ogromna robota. Musimy zapracować na zaufanie wyborców PiS. Tych, którzy przecież czują, że zmiany można robić też inaczej, niż tępą siłą. Zapracować na zaufanie wyborców PO. Tych, którzy już chyba czują, że jeśli ktoś w ciągu pięciu lat sześć razy przegrywa z PiS-em, to chyba naprawdę jednak czas już na zmianę kuracji - napisał Hołownia. Ocenił, że możliwe jest zorganizowanie się "wokół świeżego marzenia o zjednoczonej Polsce - zielonej, solidarnej, samorządnej, na XXI, a nie na XX wiek".

Jak podkreślił, to marzenie leży u podstaw powstającego ruchu Polska 2050.

Wśród celów ruchu Hołownia wymienił "nie tylko uporządkowanie naszego kochanego kraju na pokolenia: ochrony zdrowia, edukacji, relacji państwo - Kościół", ale także to, by do demokracji wrócił "trzeci gracz, stojący dziś obok Dudy i Trzaskowskiego, z identycznym jak oni wynikiem: te 10 milionów Polaków, którzy w ogóle na te wybory nie poszli".