Kandydat Partii Demokratycznej w wyborach prezydenta USA Joe Biden pojawił się w środę po raz pierwszy z senator Kamalą Harris, którą dzień wcześniej wskazał jako kandydatkę na wiceprezydenta. Nazwał ją "najwłaściwszą osobą na to stanowisko".
Biden przedstawił Harris podczas mityngu w Wilmington, w stanie Delaware, jako "następną wiceprezydent Stanów Zjednoczonych".
Kamala, jak wszyscy Państwo wiedzą, jest mądra, twarda, ma doświadczenie; jest też sprawdzoną bojowniczką o ducha tego kraju, o klasę średnią. (...) Kamala wie, jak rządzić i wie jak sprostać trudnym wyzwaniom - przekonywał Biden.
Polityk z uznaniem mówił o doświadczeniu zawodowym kandydatki. Przypomniał o jej profesjonalizmie, gdy pełniła urząd prokuratora i umiejętnościach zademonstrowanych podczas wnikliwych przesłuchań w Senacie kandydatów wyznaczonych prezydenta Trumpa na ważne urzędy w administracji USA. Historia Kamali Harris to historia Ameryki - powiedział nawiązując do jej pochodzenia z rodziny imigrantów.
Podczas gdy Kamala Harris przysłuchiwała się jego słowom siedząc w fotelu, Biden przywołał obraz małych, Amerykanek o ciemnym kolorze skóry, które "często czują się pomijane i niedoceniane w swoich społecznościach, ale dziś, może po raz pierwszy, mogą na siebie spojrzeć w inny sposób, widząc się w roli przyszłych prezydentek i wiceprezydentek".
Środowe wydarzenie inicjujące wspólną kampanię wyborczą obojga Demokratów stało się dla nich okazją do przypuszczenia ostrego ataku na politykę prezydenta Trumpa. Biden nazwał w tym kontekście listopadowe głosowanie na prezydenta USA przełomowym momentem dla kraju.
Administracja Joe Bidena i Kamali Harris będzie miała kompleksowy plan, by sprostać wyzwaniom związanym z Covid-19 i odwrócić bieg epidemii (...) dostarczając klarownych naukowych wytycznych, radykalnie zwiększając skalę testów, pozyskując zasoby dla stanów i lokalnych władz. Musimy bezpiecznie otwierać szkoły i firmy. Możemy to zrobić - zapewniał były wiceprezydent.
Biden podkreślał, że kraj potrzebuje "prezydenta i wiceprezydent, którzy chcą przewodzić i brać na siebie odpowiedzialność". Krytykował jednocześnie Trumpa, że tego unika.
Wtórowała mu Harris wysuwając podobne zarzuty pod adresem obecnego gospodarza Białego Domu. Wszystko, na czym nam zależy: nasza gospodarka, nasze zdrowie, nasze dzieci, charakter kraju, w którym żyjemy - jest zagrożone. Jesteśmy przytłoczeni najgorszym kryzysem zdrowia publicznego od wieku. Niewłaściwe zarządzanie epidemią przez prezydenta pogrążyło nas w najgorszym kryzysie gospodarczym od czasu wielkiej depresji - powiedziała.
Przypomniała, że Stany Zjednoczone są krajem najbardziej dotkniętym skutkami epidemii na świecie - z 5,22 mln osób, u których potwierdzono obecność koronawirusa. Winą za taki stan rzeczy Harris obwiniła politykę Trumpa, który jej zdaniem od samego początku nie traktował poważnie skali zagrożeń.
Jego urojone przeświadczenie, że wie lepiej niż eksperci. Wszystko to jest (...) powodem, dla którego z powodu Covid-19 co 80 sekund umiera Amerykanin - oceniła.
Demokratka wytknęła prezydentowi, że chociaż "odziedziczył po poprzednikach, Baracku Obamie i Joe Bidenie najdłuższy okres koniunktury w historii, zmarnował te osiągnięcia". Jak zaznaczyła, obecna administracja doprowadziła do potrojenia stopy bezrobocia w USA.
W swym wystąpieniu kamala Harris wezwała Amerykanów do zorganizowania się i głosowania "jak jeszcze nigdy dotąd, ponieważ 3 listopada potrzebne jest nam coś więcej niż zwycięstwo". Potrzebujemy mandatu, który udowodni, że ostatnie kilka lat nie pokazują tego, kim jesteśmy lub kim chcemy być - zakończyła swe wystąpienie senator z Kalifornii.