Ubiegający się o reelekcję Donald Trump przyjął oficjalnie nominację na kandydata Partii Republikańskiej na prezydenta w listopadowych wyborach. Zrobił to w przemówieniu sprzed Białego Domu.
Wystąpienie Donalda Trumpa to kulminacyjny moment czterodniowej konwencji Partii Republikańskiej, na której w poniedziałek delegaci tego ugrupowania udzieli mu nominacji.
Akceptując nominację Trump stał się oficjalnym kandydatem republikanów i w wyborach 3 listopada zmierzy się z nominowanym przez Demokratów byłym wiceprezydentem Joe Bidenem.
Obiecywał, że celem jego nowej kadencji będzie odbicie gospodarcze po epidemii koronawirusa oraz zapewnienie USA bezpieczeństwa.
Na trawniku przed Białym Domem towarzyszyło mu kilkuset przedstawicieli amerykańskiej administracji i jego sympatyków. Większość z nich nie miała na sobie maseczek, nie zachowywano też zalecanego w trakcie epidemii dystansu.
Przy wiwatach tłumu Trump przypominał swoje działania w trakcie prezydentury, w tym ograniczenie regulacji, wycofanie USA z paryskiego porozumienia klimatycznego i układu nuklearnego z Iranem oraz zakończenie Północnoamerykańskiego Układu Wolnego Handlu (NAFTA).
Przywódca USA kilkukrotnie krytykował swojego kampanijnego kontrkandydata. Nazwał Joe Bidena "niszczycielem amerykańskich miejsc pracy" i wypominał mu, że jako parlamentarzysta głosował za wojną w Iraku.
Przywódca USA ocenił, że stawką wyborów jest "amerykański sen", a głosowanie 3 listopada jest "najważniejsze w historii państwa".
Po zakończeniu mowy spod Pomnika Waszyngtona w centrum amerykańskiej stolicy odbył się pokaz fajerwerków, który zakończył konwencję.
Republikanie zdecydowali o nominowaniu Trumpa i urzędującego wiceprezydenta Mike’a Pence'a w poniedziałek, w pierwszym dniu konwencji GOP. Para Trump-Pence de facto nie miała konkurencji w partyjnych prawyborach.
W przemówieniu z Fort McHenry Pence, mówiąc o wskaźnikach gospodarczych, ocenił, że wraz z Trumpem udało im się "uczynić Amerykę wielką". A potem uderzył koronawirus z Chin - dodał, zapewniając, że gospodarka wróci na tory rozwoju sprzed epidemii.
Wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych odbędą się 3 listopada. Ubiegający się o reelekcję Trump zmierzy się w nich z kandydatem demokratów Joe Bidenem, który w większości ogólnokrajowych sondaży utrzymuje nad swoim rywalem kilkuprocentową przewagę.