Nie ma chętnych do pracy w komisjach wyborczych. Problem widać w największych miastach. W Warszawie na przykład brakuje aż pięciu tysięcy osób - dowiedział się reporter RMF FM Romuald Kłosowski. Wkrótce mija termin zgłaszania się chętnych do pracy w komisjach.
Mamy problem. Minął już czas na zgłaszanie kandydatów przez pełnomocników komitetów wyborczych. Do poniedziałku mogą jeszcze zgłaszać się mieszkańcy, ale już teraz widać, że będzie z tym kłopot - zdradza Łukasz Pardyka, zastępca urzędnika wyborczego przy warszawskim Urzędzie Miasta. W każdej z dzielnic stolicy brakuje teraz od dwustu do trzystu osób.
W Warszawie będzie w sumie 887 obwodowych komisji wyborczych. To więcej niż w całym województwie świętokrzyskim. Do pracy w nich potrzebnych jest w sumie minimum 7 tysięcy osób.
Zgłosić się może każdy wpisany do rejestru wyborców w Warszawie, czyli każdy, kto jest uprawniony do głosowania w stolicy. Jeśli jakiś mieszkaniec się zgłosi do któregoś z urzędów dzielnic, na pewno zostanie powołany - zapewnia Pardyka.
Jeśli mieszkańcy sami nie zgłoszą się do pracy w komisjach wyborczych - poproszą ich o to urzędnicy. Nigdy wcześniej nie zdarzało się, by losowano członków komisji wyborczych, a właśnie taka jest procedura.
Obowiązuje tryb, w którym urzędnicy losowo proszą mieszkańców o zasiadanie w komisji wyborczej. Parę lat temu, gdy były niewielkie diety, też mieliśmy z tym problem, ale nigdy nie losowaliśmy jeszcze składu komisji z listy wyborców - wyjaśnia zastępca urzędnika wyborczego w Warszawie. Namawianie mieszkańców do pracy w komisjach rozpocznie się w poniedziałek.
Nieopodatkowana dieta członka komisji wyborczej wynosi 160 złotych. 200 złotych otrzyma przewodniczący obwodowej komisji wyborczej, a jego zastępca - 180 złotych.
Praca 25 października będzie dwuzmianowa. Lokale wyborcze będą wtedy czynne od 7 do 21. Same komisje pracują nieco dłużej. Najpierw trzeba przygotować lokal do otwarcia, a po pracy - policzyć głosy - zauważa Pardyka.
Jedna osoba może pracować w jednej komisji. Ci, którzy zgłoszą się do pracy w kilku dzielnicach, dostaną się do komisji, która ma najniższy numer.