"Na pewno zdarzą się takie komisje, które nie będą tego w stanie zrobić" - przyznaje Łukasz Jasina, rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych, w rozmowie z naszym amerykańskim korespondentem Pawłem Żuchowskim, pytany o to, czy komisje poza granicami kraju dadzą radę policzyć głosy na czas. Kilka godzin po tej wypowiedzi, Jasina został odwołany ze stanowiska.
W wyborach poza granicami kraju zarejestrowała się rekordowa liczba wyborców. To ponad 607 tysięcy osób. To prawie dwa razy tyle, ilu wyborców wzięło za granicą udział w wyborach cztery lata temu i prawie 200 tys. więcej, niż głosowało w wyborach prezydenckich w 2020 roku. Oby jednak się wyrobiono, bo wie pan, panie redaktorze mogą nie przyjść wszyscy ludzie. Ja jestem optymistą i zawsze wszystko się jakoś dopinało - powiedział Jasina.
Paweł Żuchowski przypomniał jednak, że w tym roku mamy jednak rekordową liczbę chętnych, którzy chcą wziąć udział w głosowaniu.
Ja jestem rzecznikiem, czyli jestem osobą specjalizującą się w urzędowym optymizmie, ale nie będę przed państwem taił, że się rzeczywiście bardzo o to martwimy, martwimy się o terminy zliczania głosów. Ale z drugiej strony coś za coś. Mamy taki udział Polaków za granicą - o różnych przecież poglądach - w tych wyborach, jakiego nie mieliśmy nigdy dotąd. I to jest chyba wielki sukces dla polskiego państwa, że ci Polacy, którzy mieszkają poza krajem się jednak o to państwo bardzo mocno troszczą - podkreślił.
Łukasz Jasina zaapelował, by wyborcy nie przeciągali głosowania.
Korzystajcie ze swojego prawa, ale nie róbcie z tego aż tak długiego rytuału. Naprawdę to, że karta zostanie wydana w 20 sekund, a nie w dwie minuty - państwa prawo nie ucierpi. Róbmy wszystko i sprawnie co do nas wszystkich należy - podkreślił.
Paweł Żuchowski pytał też o obawy dotyczące spinania kart do głosowania.
Spięcie kart czy inne rzeczy, to są też kwestie czysto techniczne, które się mogą w różnych miejscach pojawić. Karty nie są przesyłane z kraju, ale drukowane tam na miejscu - mówił Jasina.
Paweł Żuchowski przywołał jednak wypowiedź szefowej PKW, która w rozmowie z naszym warszawskim reporterem Mariuszem Piekarskim stwierdziła wyraźnie, że karty nie mogą być zszywane. Łukasz Jasina dodał, że oczywiście, byłby to nawet powód do ewentualnego stwierdzenia nieważności tych wyborów.
Tak czy siak, trzymajmy kciuki, aby członkowie komisji wyborczych trzymali się dobrze wytycznych a państwo, żeby sprawnie przeprowadzili proces wyborczy i referendalny dla tych, którzy chcą w referendum wziąć udział - zaznaczył.
Kilka godzin po tej wypowiedzi, pojawiła się informacja o dymisji rzecznika MSZ.
Pan minister odwołał mnie ze stanowiska - potwierdził Jasina w rozmowie z RMF FM. O dymisji poinformował również na swoim prywatnym koncie na Twitterze.
Drodzy państwo. Rzecznik prasowy to saper a każdego sapera może wysadzić mina. Kończąc obowiązki Rzecznika MSZ — dziękuję wszystkim. Dobranoc i do usłyszenia - czytamy we wpisie.