Sąd Najwyższy rozpatrzył już większość ze 157 protestów wyborczych. Aż 93 pozostawiono bez dalszego biegu, 28 uznano za niezasadne, sześć - za uzasadnione. Jednak, zdaniem sędziów, żaden nie miał wpływu na wynik wyborów. Do rozpatrzenia pozostało jeszcze 29 protestów.
Wszystko zmierza do uznania wyborów za legalne. Sąd rozpatrzył i odrzucił te najpoważniejsze protesty, m.in. protest Nowej Prawicy Janusza Korwin-Mikkego związany z niezarejestrowaniem list wyborczych w połowie okręgów. Zasadny, ale bez wpływu na wynik wyborów okazał się protest PJN-u, że w kilku komisjach na kartach do głosowania nie było list kandydatów tej partii.
Do rozpatrzenia pozostały protesty pojedynczych wyborców, którzy - jak twierdzą - oddali głos na konkretnego kandydata, a potem okazywało się, że nie zdobył on żadnego głosu. Ale jeden taki protest już był rozpatrywany. Zarzuty są oczywiście zasadne, natomiast bez wpływu na wynik wyborów - mówi Krzysztof Michałowski z Sądu Najwyższego.
Trudno też spodziewać się, że do unieważnienia wyniku wyborczego doprowadzi protest dotyczący przerwania wiecu i zabrania przez policję tuby nagłaśniającej podczas jednej z manifestacji. Niewykluczone więc, że ostateczną decyzję o ważności wyborów Sąd wyda już w przyszłym tygodniu.