Na dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata skazał sąd w Mińsku poetę Władimira Niekliajewa, byłego opozycyjnego kandydata w grudniowych wyborach prezydenckich. Innego kandydata opozycji w wyborach Witala Rymaszeuskiego sąd skazał też na dwa lata w zawieszeniu na dwa lata.
Taki sam wyrok otrzymali sądzeni z byłymi kandydatami ich współpracownicy: szef sztabu wyborczego Niekliajewa Andrej Dźmitryjeu oraz Alaksandr Fiaduta i Siarhiej Wazniak.
Wiceszefową opozycyjnej organizacji młodzieżowej Młody Front Nastę Pałażankę sąd skazał na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na jeden rok. Pałażanka pełniła rolę męża zaufania Rymaszeuskiego podczas zeszłorocznych wyborów prezydenckich.
Wszyscy opozycjoniści byli oskarżeni z artykułu mówiącego o organizacji działań poważnie naruszających porządek publiczny lub udziału w nich. Zarzuty dotyczyły powyborczej demonstracji opozycji w Mińsku w wieczór 19 grudnia, rozbitej przez milicję.
Demonstranci protestowali wówczas przeciw oficjalnym wynikom wyborów, dających niemal 80 proc. głosów urzędującemu szefowi państwa Alaksandrowi Łukaszence.
Niekliajew zapowiedział po wyroku, że teraz będzie domagał się zwolnienia innych osób skazanych za udział w demonstracji i że ma to nastąpić "bez żadnego handlu". Wolności dla ludzi niewinnych, dla najlepszych synów i córek Białorusi - to żądanie bezdyskusyjne - oznajmił. Ocenił, że wyrok w zawieszeniu, a nie karę więzienia, zawdzięcza okazanej mu solidarności. Wyszliśmy teraz do was nie dlatego, że sąd jest dobry. (...) To wynik ogólnoludzkiej solidarności - mówił po wyjściu z budynku sądu.
Gdyby nie było wsparcia ze strony USA i Unii Europejskiej, to nie stałbym teraz przed wami, ale siedziałbym w areszcie KGB i odpowiadałbym na jedno i to samo pytanie: dla jakiego kraju szpieguję? - dodał.