Bronisław Komorowski otrzymał uchwałę Państwowej Komisji Wyborczej o wyborze na urząd prezydenta. W przemówieniu po otrzymaniu dokumentu zapowiedział, że na najbliższym posiedzeniu Sejmu złoży poselski mandat. To oznacza, że przestanie być marszałkiem Sejmu, a co za tym idzie - przestanie pełnić obowiązki prezydenta. Przejął je po tragicznej śmierci Lecha Kaczyńskiego.
Podczas uroczystości Komorowski przyznał, że ma świadomość, że zbliża się ten niełatwy moment rozstania z własnym środowiskiem politycznym - z Platformą Obywatelską. Podkreślił, że to wymóg dobrego obyczaju demokratycznego w Polsce, wymóg również tworzenia prezydentury stojącej ponad partiami politycznymi, ponad podziałami partyjnymi.
Zostawię chyba całe serce w moim środowisku politycznym, ale rozum i poczucie odpowiedzialności za państwo polskie wymaga tego, aby od dnia dzisiejszego myśleć i działać w kategoriach wykraczających poza granice wyznaczone przynależnością partyjną - mówił Komorowski.
Podczas uroczystości Komorowski mówił, że "do rangi symbolu" urasta - w jego przekonaniu - fakt, że w czasie kampanii wyborczej uzyskał poparcie dwóch byłych prezydentów: Lecha Wałęsy i Aleksandra Kwaśniewskiego. Traktuję to, jako wielkie zobowiązanie, (...) aby przyszła prezydentura była prezydenturą zgody narodowej, prezydenturą, która będzie starała się zasypywać rowy odziedziczone po trudnej, bolesnej historii, z myślą o dobrej polskiej przyszłości - zadeklarował.
Powiedział, że w czasie wieczoru wyborczego dziękował w sposób szczególny Lechowi Wałęsie, "memu Lechowi, temu z bramy stoczniowej". Dzisiaj chciałbym w sposób szczególny podziękować Aleksandrowi Kwaśniewskiemu oraz wszystkim innym osobom spoza mojego własnego środowiska politycznego, które (...) udzieliły mi poparcia. (...) Traktuję to jako zobowiązanie dla mnie, aby przyszła prezydentura była ponad podziałami ideologicznymi, ponad podziałami partyjnymi - dodał.
Komorowski, odbierając uchwałę, podziękował wyborcom za udział w głosowaniu. Naród, najwyższy suweren wybrał, podjął ważką decyzję w sprawie przyszłości państwa, w sprawie przyszłości każdego z nas, każdego obywatela Polski. Podjął także decyzję w sprawie mojej przyszłości, dalszej mojej służby na rzecz ojczyzny, na rzecz państwa polskiego - mówił.
Podziękował też wszystkim kontrkandydatom w wyborach prezydenckich. Chciałem podziękować im za dobrą walkę, za to, że wzajemnie mobilizowaliśmy się do myślenia, działania na rzecz polskiej demokracji - podkreślił prezydent-elekt. Gratuluję wyników wszystkim. Życzę dalszej wspólnej pracy na rzecz państwa polskiego, polskiej demokracji - dodał.
Na uroczystości na Zamku Królewskim w Warszawie obecny był premier Donald Tusk. Obiecuję, panie prezydencie, z całych sił, w imieniu całego rządu, budowę w zgodzie. Jestem przekonany, że to, co dzisiaj możemy powiedzieć Polakom, z najgłębszą wiarą, to, że w zgodzie, harmonii, z odwagą i wiarą w przyszłość będziemy budowali. To także chciałem panie prezydencie przyrzec. Wszystkiego dobrego - mówił szef rządu.
Naród jako całość wybrał prezydenta, ale każdy Polak z osobna zrobił to też we własnym imieniu. To nakłada wielki obowiązek, wielką odpowiedzialność na barki pana prezydenta, ale też na nas wszystkich. Rozumiemy to zwycięstwo jako wielkie wyzwanie i wielkie zadanie, które trzeba z pokorą i wiarą we własne siły, ale także z pokorą wobec wyborców wypełnić - dodał.
Premier zauważył w swoim przemówieniu, że 20 lat temu cieszył się ze zwycięstwa Lecha Wałęsy w wyborach prezydenckich. Nie przypuszczałem wówczas, że będę musiał czekać całe 20 lat, żeby z okazji wyborów prezydenckich cieszyć się znowu z wyboru nowego prezydenta - przyznał.
Mówił też, że docenia "gigantyczny wysiłek, wolę walki, odwagę i cierpliwość", jakimi wykazał się Bronisław Komorowski. Coś wiem osobiście, jak trudno wygrać wybory prezydenckie. Z mojej strony najniższe ukłony. Panie prezydencie, drogi Bronisławie, zrobiłeś dla Polski wielką rzecz - stwierdził.