Metamorfoza Jarosława Kaczyńskiego z rumaka bojowego w gołąbka pokoju to tylko jedna z wielu przemian, jakie przeżywa obecnie Polska - pisze niemiecki dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung". Gazeta opisuje sobotnią konwencję wyborczą kandydata PiS na prezydenta, podczas której zaapelował on o solidarność z powodzianami w Polsce.
Jak ocenia dziennik, Kaczyński zrezygnował nie tylko z ostrych słów, ale z jakiejkolwiek politycznej wypowiedzi, by nie odwracać uwagi opinii publicznej od najważniejszego - ojczyzny i zagrożenia ze strony Wisły i Odry. Według "FAZ" od chwili katastrofy samolotu prezydenckiego pod Smoleńskiem Polskę zalała fala emocjonalnego katharsis, wyczerpująco celebrowanego oczyszczenia poprzez przerażenie.
Najpierw objęła zmarłego prezydenta. Lech Kaczyński uchodził przed śmiercią za polityka pozbawionego szczęścia, ale jego dramatyczny koniec zapewnił mu grób na krakowskim Wzgórzu Wawelskim, w miejscu spoczynku świętych i narodowych bohaterów. Odżył stary polski "mit Chrystusa", zgodnie z którym narodowe katastrofy służą temu, by oczyścić naród, i stał się maksymą sztabów partyjnych, które przygotowują wyznaczone na 20 czerwca wybory następcy zmarłego prezydenta - pisze gazeta.
Zauważa, że od agresywnych tonów powstrzymuje się kandydat PO na prezydenta Bronisław Komorowski, a nawet czołowy klown polityczny kraju Janusz Palikot stał się innym człowiekiem.
Ta fala przebudzenia nie ominęła Jarosława Kaczyńskiego. Jako przywódca partii, która swych wyborców tradycyjnie mobilizuje poprzez konflikty, stał się z jednej strony ikoną prawicy, ale z drugiej - według sondaży - najbardziej nielubianym politykiem w kraju. Gdy żył jego brat bliźniak Lech, przyjazny ojciec rodziny, nie stanowiło to problemu dla nietowarzyskiego i nieżonatego Jarosława Kaczyńskiego. Sam wziął na siebie rolę człowieka od trudnej roboty, "złego charakteru" w układzie władzy. I był zadowolony, gdy Lech, ten przyjazny, wygrywał wybory - pisze niemiecki dziennik.
Jak dodaje, od chwili śmierci brata Jarosław Kaczyński robi jednak wszystko, by rozjaśnić swój zachmurzony obraz. Żaden polski polityk nie próbował bardziej zauważalnie niż on ucieleśnić toposu przemiany poprzez ból - ocenia"Frankfurter Allgemeine Zeitung".
Według gazety wydaje się, jakby "ziemia pochłonęła starego J.Kaczyńskiego". Niektórym swym ulubionym wrogom, jak niemieckim wypędzonym albo polskim homoseksualistom, nie poświęca już nawet słowa, innych słowami przyciska do serc. Europa, której PiS nigdy nie lubił, jawi się w jego wywiadach jako "wielki sukces", sowieccy żołnierze, którzy w 1944 r. zajęli Polskę, to gotowi do ofiarności bojownicy przeciwko Trzeciej Rzeszy. Gdy mowa o głównym wrogu w kraju, komunistach, Kaczyński nie zapomina wspomnieć, że wielu członków partii komunistycznej wstąpiło do opozycyjnej Solidarności, nawet swojemu osobistemu wrogowi Palikotowi przyznaje "jako Chrystus" prawo do nawrócenia - pisze niemiecki dziennik.