"Pewnie Zełenski obawia się prezydenckich aspiracji Załużnego, których co prawda generał wprost nie wypowiedział, ale wiele osób z jego otoczenia to zrobiło" - tak o słowach prezydenta Ukrainy dotyczących możliwości wymiany kadry kierowniczej państwa odniósł się w internetowym Radiu RMF24 dr Witolda Sokała, wykładowca i politolog z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach. Rozmawiał z nim Tomasz Terlikowski. Jak podkreślił ekspert, "takie sugestie krążą, że to właśnie Załużny po ewentualnym upadku, kompromitacji lub przegranej Wołodymyra Zełenskiego, mógłby go zastąpić w roli prezydenta".
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski powiedział w niedzielę w wywiadzie dla włoskiej telewizji RAI, że rozważa możliwość wymiany kadry kierowniczej państwa, nie tylko w sektorze wojskowym - tak odniósł się do pogłosek, że może zdymisjonować naczelnego dowódcę sił zbrojnych generała Wałerija Załużnego.
O ocenę tych słów w internetowym Radiu RMF24 poprosiliśmy dr. Witolda Sokałę, wykładowcę i politologa z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach.
Początkowo informowano, że generał Walerij Załużny jest bliski dymisji. Zdaniem dra Witolda Sokały, wykładowcy i politologa z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach, informacja o większych zmianach ma złagodzić odczucie o tej dymisji.
Faktem jest, że napięcie pomiędzy prezydentem Zełenskim a generałem Załużnym, głównodowodzącym ukraińskich sił zbrojnych, istnieje nie od dzisiaj. Panowie mają do siebie wzajemne pretensje. Pewnie Zełenski obawia się prezydenckich aspiracji Załużnego, których co prawda generał wprost nie wypowiedział, ale wiele osób z jego otoczenia to zrobiło. Takie sugestie krążą, że to właśnie Załużny po ewentualnym upadku, kompromitacji lub przegranej Wołodymyra Zełenskiego, mógłby go zastąpić w roli prezydenta - ocenia dr Witold Sokała.
Zdaniem rozmówcy Tomasza Terlikowskiego większe zmiany na Ukrainie są potrzebne, choć niekoniecznie powinny dotyczyć głównego dowódcy.
Generał Załużny radzi sobie całkiem dobrze, nawet bardzo dobrze, czego nie można powiedzieć o wielu cywilnych politykach. Rzeczywiście poważne zmiany w najwyższych organach władzy Ukrainy pewnie by wyszły temu krajowi na dobre, żeby zdynamizować reformy i także uporządkować trochę i politykę zagraniczną, i informacyjną itd. Więc to może nie byłoby złym rozwiązaniem. Akurat dowódcę armii pewnie zmieniłbym jako ostatniego w tym towarzystwie - ocenia Sokała.
Wielu krytyków obecnych rządów na Ukrainie uważa, że zmiana konieczna jest także na stanowisku prezydenta. Zdaniem naszego eksperta, Zełenski nadal nieźle sobie radzi w roli głowy państwa.
Z krytyką, opowieściami o zużyciu się, czy kompromitacji Zełenskiego, byłbym ostrożny. Owszem, popełnił błędy, przede wszystkim wizerunkowe, pewnie niedostatecznie twardo i skutecznie wymuszał reformy w wielu kluczowych kwestiach dla Ukrainy. To są pewne zarzuty, które można mu stawiać. Ale też pamiętajmy, że on jest tylko człowiekiem, jest politykiem, nie jest Bogiem, który jest wszechmogący. Niewątpliwie nadal jest pewną swoistą marką ukraińskiej walki, nadal jego popularność, rozpoznawalność w światowej opinii publicznej, pewne jego talenty medialne także, które zapewniły mu tę gigantyczną popularność na początku tej wojny, nadal są atutem. Ja wyobrażam sobie na jego miejscu wielu gorszych kandydatów. I wcale nie trzymam kciuków za to, żeby Zalewskiego dzisiaj zmieniać, bo w moim przekonaniu on nadal, mimo błędów i słabości, jest funkcjonalnym uczestnikiem tej gry w roli prezydenta, funkcjonalnym z punktu widzenia naszych wspólnych interesów - ocenia Sokała.
Mniej przychylnie wypowiada się na temat Andrieja Jermaka, formalnie szefa gabinetu Zełeskiego, a dawniej jego producenta - w czasie, kiedy Zełenski zajmował się rolą telewizyjnego celebryty i aktora. Sokała nazywa Jermaka złym duchem tej prezydentury. Człowiekiem, który już dawno przekroczył granice niekompetencji.
Gdyby Zełenski zdecydował się na taką szarżę - wymieniał ludzi skądinąd zasłużonych, pożytecznych i sprawnych po to, żeby chronić pozycję swojego kumpla i byłego mentora - to by oznaczało, że rzeczywiście pora myśleć już poważnie o zmianie samego Zełenskiego - podsumowuje Sokała.
Jak mówił gość Radia RMF24, sytuację polityczną w Ukrainie i działania Zełenskiego obserwuje cały świat. Mogą mieć one skutek nie tylko dla bezpieczeństwa Ukrainy, ale i całego świata.
Charakterystyczne, że zabrali głos w tej sprawie Amerykanie, co jest bezprecedensowe. Jednak co prawda Jake Sullivan, główny doradca do spraw bezpieczeństwa, powiedział, że oni w to nie ingerują, ale to jest taki dyplomatyczny komunikat: patrzymy wam na ręce i uważamy, co zrobicie. Także z tego punktu widzenia ta zmiana pewnie źle odbiłaby się na międzynarodowej pozycji Ukrainy i na jej sojuszach - mówił gość internetowego Radia RMF24.