Kijów i Waszyngton jak na razie nie dogadały się w sprawie ukraińskich zasobów naturalnych, w tym metali ziem rzadkich. Twardą postawą negocjacyjną wykazuje się Wołodymyr Zełenski. Dziennikarz "The Washington Post" Josh Rogin poinformował, że prezydent Ukrainy "uprzejmie" odmówił podpisania przedstawionego mu przez amerykańskich polityków dokumentu.
Metale ziem rzadkich to zwyczajowa nazwa 17 pierwiastków, które są wykorzystywane do produkcji magnesów umożliwiających przetwarzanie energii w ruch pojazdów elektrycznych. Wykorzystuje się je też w telefonach komórkowych, systemach rakietowych, turbinach wiatrowych i innym sprzęcie elektronicznym.
Mają one istotne znaczenie dla Stanów Zjednoczonych, gdyż ich globalny łańcuch dostaw zdominowały Chiny, które są też największym producentem metali ziem rzadkich na świecie. Brak kontroli nad zasobami tych surowców stanowi dla Ameryki strategiczną słabość, którą od lat próbują zmniejszyć.
Tu cała na biało wchodzi Ukraina, która posiada złoża 22 z 34 minerałów określanych przez Unię Europejską jako krytyczne. Są wśród nich surowce wykorzystywane w budownictwie, metale szlachetne i nieżelazne oraz właśnie niektóre metale ziem rzadkich. Znaczna część tych złóż znajduje się jednak na terytorium kontrolowanym przez Rosję.
Chodzą słuchy, że Ukraina ma złoża takich metali ziem rzadkich, jak lantan i cer (wykorzystywane w telewizorach i oświetleniu), neodyn (używany w turbinach wiatrowych i akumulatorach samochodów elektrycznych), a także erb i itr, które mają cały szereg zastosowań: od energetyki nuklearnej po lasery. UE twierdzi, że Ukraina ma też złoża skandu.
Szczegółowe dane są jednak utajnione. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski twierdzi natomiast, że jego kraj ma największe w Europie złoża tytanu i uranu. Mało tego - zgodnie z danymi Światowego Forum Ekonomicznego, Ukraina mogłaby być również kluczowym dostawcą litu, berylu, manganu, galu, cyrkonu, grafitu, apatytu, fluorytu i niklu. Jak widać, ukraińska ziemia zawiera w sobie prawdziwe bogactwo.
Pisaliśmy już, że metale ziem rzadkich mają istotne znaczenie dla Ameryki. Bardzo dobrze zdaje sobie z tego sprawę Donald Trump, który w ostatnich dniach wielokrotnie powtarzał, że chciałby otrzymać od Ukrainy metale ziem rzadkich o wartości 500 mld dolarów w ramach rekompensaty za pomoc wojskową udzieloną Kijowowi.
Mało tego - prezydent Stanów Zjednoczonych w wywiadzie dla telewizji Fox News stwierdził, że jego kraj powinien mieć dostęp do ukraińskich zasobów surowców naturalnych niezależnie od tego, czy porozumienie pokojowe między Rosją a Ukrainą zostanie zawarte. Wołodymyr Zełenski już wcześniej mówił, że jest gotowy zawrzeć z amerykańskim przywódcą umowę, która obejmowałaby udział USA w rozwoju ogromnych złóż minerałów krytycznych na Ukrainie.
W tym tygodniu sprawy przyspieszyły. Dwa dni temu - w środę 12 lutego - do Kijowa przybył amerykański sekretarz skarbu Scott Bessent, aby omówić kwestię metali ziem rzadkich, które mogłyby zostać udostępnione Stanom Zjednoczonym. Według mediów amerykański polityk wręczył ukraińskiemu przywódcy projekt umowy, a następnie Kijów przekazał stronie amerykańskiej zaktualizowany dokument.
Ukraiński portal Kyiv Independent podał, że z tego powodu o godzinę (z 16:00 na 17:00) przesunięto piątkowe rozmowy wiceprezydenta USA J.D. Vance'a z Wołodymyrem Zełenskim na Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa. Amerykanie mieli zażądać więcej czasu na przeanalizowanie dokumentu.
Ciekawe informacje w tej sprawie podał dziennikarz amerykańskiej gazety "The Washington Post". Josh Rogin, bo o nim mowa, napisał na platformie X, że prezydent Ukrainy odmówił podpisania porozumienia z USA, które miałoby przyznać Waszyngtonowi prawa do połowy ukraińskich zasobów mineralnych.
"Kilku polityków tutaj, w Monachium, powiedziało, że delegacja Kongresu USA wręczyła Zełenskiemu kawałek papieru, który chcieli, aby podpisał, a który przyznawałby USA prawa do 50 proc. przyszłych zasobów mineralnych Ukrainy. Zełenski uprzejmie odmówił podpisania go" - przekazał dziennikarz.
Jednocześnie źródła Reutersa podały, że podczas spotkania w Monachium ukraiński przywódca wyraził zaniepokojenie przygotowanym przez Stany Zjednoczone porozumiem. "(Zełenski) poczuł, że bezpodstawnie proszono go o podpisanie czegoś, czego nie miał okazji przeczytać" - powiedziało jedno ze źródeł. Według rozmówcy Reutersa prezydent Ukrainy powiedział, że Kijów przedstawi własną propozycję, która będzie oparta na ukraińskiej konstytucji.
Nie jest jasne, czy propozycja Waszyngtonu zawierała jakiekolwiek postanowienia dotyczące gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy.